Najważniejsze w tym zdarzeniu było to, że człowiek ów ostatecznie nie wymagał przewiezienia do szpitala, jego zdrowie i życie nie były zagrożone, ale czynności, które należało z nim, przy nim i dla niego wykonać, budziły ekstremalnie negatywne odczucia nawet u tych, którzy widzieli już wiele.
Mam wrażenie, że wiedziałam, o kogo chodzi - ekipa zalegająca na przystankach w centrum Bydgoszczy jest w zasadzie ta sama. Jej przedstawicieli widywałam niemal codziennie czekając na tramwaj przy Gdańskiej, lub - co gorsza - podróżując nim. Bo można z wysoka, mentorsko opowiadać o szacunku do drugiego człowieka, o godności każdego z nas, ale, bądźmy szczerzy: naprawdę lubicie jeździć tramwajem, gdy jedyny kawałek wolnego miejsca jest wymuszony zasikanym krzesełkiem?... Dobrze Wam, gdy nie możecie skryć się przed deszczem pod wiatą, bo w poprzek ławki leży „wolny” człowiek?...
To też może Cię zainteresować
Kiedyś w takiej sytuacji byłam świadkiem interwencji bardzo młodych funkcjonariuszy. Kto wie, czy ich rozpaczliwa próba ściągnięcia „delikwenta” z ławki nie stała się pożywką dla relacji w internecie, bo nie zabrakło i takich, którzy nagrywali zajście i pokrzykiwali, że policja niewoli obywateli. Z opinii ekspertów, które uzyskaliśmy w materiale opisującym dość podobne zdarzenie bije bezradność. Są systemowe sposoby pomocy bezdomnym, ale nie obejmują przystankowych „leżaków”, bo w programach społecznych trzeba chcieć uczestniczyć. Praktycznie związane ręce mają też służby porządkowe. To, że ktoś śmierdzi i brudzi, nie jest jeszcze podstawą do karania. Zwłaszcza, że egzekucja kar jest tak iluzoryczna, że nikt jej nawet nie podejmuje. Ich wolność jest więc ważniejsza od mojej?...
