Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odpowiedzi na interpelacje warte... setki złotych. Zaskakujący pomysł prezydenta Bydgoszczy

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
- Wraz z odpowiedzią, pozytywną, na moją interpelację w sprawie poprawy estetyki Parku Jana Kochanowskiego otrzymałem... wycenę tej odpowiedzi. Na 150 złotych - informuje zdumiony Marcin Lewandowski, bydgoski radny PiS.
- Wraz z odpowiedzią, pozytywną, na moją interpelację w sprawie poprawy estetyki Parku Jana Kochanowskiego otrzymałem... wycenę tej odpowiedzi. Na 150 złotych - informuje zdumiony Marcin Lewandowski, bydgoski radny PiS. Marcin Lewandowski/FB
Bydgoski ratusz do odpowiedzi na interpelacje radnych zaczął dołączać... koszty ich przygotowania. Radni opozycji uważają to za kpinę, prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, który wydał polecenia sporządzania wycen, nie zamierza się z pomysłu wycofywać.

Zobacz wideo: Dron obserwował kierowców na ulicy Wyszyńskiego w Bydgoszczy

od 16 lat

Radni składają interpelacje - to zapytania albo sugestie kierowane do władz miasta, naturalne narzędzie pracy radnego. Na interpelacje urzędnicy ratusza przygotowują odpowiedzi. Marcin Lewandowski, bydgoski radny PiS, nie krył zdumienia, kiedy przeczytał jedną z ostatnich odpowiedzi.

Wycena to kpina

- Wraz z odpowiedzią, pozytywną, na moją interpelację w sprawie poprawy estetyki Parku Jana Kochanowskiego otrzymałem... wycenę tej odpowiedzi. Na 150 złotych - informuje Marcin Lewandowski. - Nie bardzo rozumiem, czy jest to sposób nacisku na radnych, aby pisać mniej interpelacji i zapytań - i tym samym ograniczyć swoją działalność, czy też mało kulturalna, a nie wprost przekazana sugestia rzekomo małej wagi sprawy, którą poruszyłem w moim piśmie, z którą to oceną nie mógłbym się zgodzić w kontekście nadchodzącego Roku Andrzeja Szwalbego.

Lewandowski nazywa wycenę kpiną, i pyta, czy zatrudniono do tej pracy jakichś dodatkowych pracowników, czy też etatowi wykonali to w ramach swoich obowiązków. - Rozumiem, że mieli co innego do roboty, niż korespondencja z przedstawicielami organu uchwałodawczego władz samorządowych - komentuje radny PiS.

Ile koszują odpowiedzi?

Przypadek Marcina Lewandowskiego nie jest odosobniony.

Przygotowanie wykazu wniosków złożonych przez Urząd Miasta Bydgoszczy do Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych od 2008 roku kosztował 400 zł. Na 250 zł urzędnicy wycenili przygotowanie informacji o budowie torowiska przy ulicy Perłowej. Z kolei wyniki konsultacji w sprawie budowy dróg w rejonie powstającego kampusu Akademii Muzycznej to tylko 50 zł.

Wycenianie odpowiedzi dotyka w praktyce prawie wyłącznie opozycyjnych radnych PiS - przypadki kierowania interpelacji przez radnych koalicji PO-Nowa Lewica można w ostatnim czasie policzyć na palcach jednej ręki.

- Wycenianie interpelacji to splunięcie w twarz radnym przez prezydenta. To rodzaj nałożenia presji - "nie pisz, nie interesuj się, bo jesteś obciążeniem dla miasta". Potem, znając te tandetne chwyty, przyjdzie czas na konferencję prasową, gdzie zostanie wypunktowane "ile radni PiS kosztują miasto" - komentuje Paweł Bokiej, bydgoski radny PiS.

Interpelacje na złość

Bokiej zwraca uwagę, że tylko radni PiS piszą interpelacje. - Będąc w koalicji, ma się milion innych narzędzi, by skutecznie załatwić sprawę. Dla nas - w mieście, gdzie nie przechodzi żaden wniosek składany przez opozycję - interpelacja jest jedyną formą zasygnalizowania pewnych pomysłów lub zgłoszenia nieprawidłowości. Jest czymś zupełnie naturalnym, usankcjonowanym przez prawo. Odpowiadanie na interpelacje jest obowiązkiem Prezydenta i znajduje się w zakresie obowiązków etatowych urzędników. Nie dam sobie wmówić, że stanowi dodatkowy koszt, a już tym bardziej tak duży, o jakim jesteśmy informowani - zauważa radny, dodając, zamiast kilkudziesięciu interpelacji podczas kadencji, złoży ich kilkaset, lub kilka tysięcy. Na złość.

Prezydent tłumaczy decyzję o wycenach

Sprawa wyceniania odpowiedzi na interpelacje stanęła podczas ostatniej sesji Rady Miasta Bydgoszczy.

Rafał Bruski, prezydent miasta, przyznał, że dołączanie do odpowiedzi wycen było jego polecenie służbowym wydanym urzędnikom.

- To sytuacja, kiedy pytania generują konieczność zbierania wielu informacji. Radny Wenderlich pyta o podróże służbowe, to informacje do zebrania z ponad 100 jednostek, ilość pracy to co najmniej kilkanaście godzin. Macie prawo, ale musicie mieć świadomość, że urzędnicy muszą zostawić pracę, którą mają, i przygotować odpowiedź. Mam nadzieję, że te pytania mają głębszy sens, choć go nie dostrzegam. Nie wycofuję się z tego polecenia - wyjaśnia Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.

Czy warto zadać pytanie

Prezydent zaznacza, że praktyka wyceniania odpowiedzi ma "walor edukacyjny". - Z decyzji się nie wycofam, ale wyznaczę kwotę polecenia np. 500 zł czy 300 zł, jeśli będzie to wymagało więcej niż 10 godzin pracy, to wyznaczę pewną granicę - stwierdził podczas ostatniej sesji Rafał Bruski. - To ma charakter tylko czystej informacji - żeby się zastanowić, czy jakieś pytanie warto zadać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo