Czy 800 tysięcy zł, przyznane na „zwiększenie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego”, a wydane na oczyszczenie i pogłębienie rowu melioracyjnego w Łysomicach, to przekręt?
Do tego rowu odprowadzane są wody deszczowe z Crystal Parku, czyli terenu zajętego przez Sharpa i kooperantów. Dzieje się tak mimo uzasadnionych obaw łysomickich rolników, zgłaszanych już w 2006 roku. Alarmowali oni, że rów nie będzie w stanie przepuścić mas wody z Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
<!** reklama>Ówczesny marszałek Waldemar Achramowicz obiecał im jednak jego przebudowę. Jego następca, Piotr Całbecki, musiał zmierzyć się z tym zadaniem. Tym bardziej że spełniły się czarne scenariusze: woda zalewała rolnikom pola.
W czerwcu zeszłego roku ustalono, że na oczyszczenie i pogłębienie rowu 150 tys. zł wyda gmina Łysomice, 200 tysięcy - PSSE, a 800 tysięcy - marszałek. Tak też się stało. Pieniądze wyasygnował Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, w ramach zwiększenia bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Pojawiły się wątpliwości, czy Łysomice, gmina z jednym ciekiem wodnym III rzędu (Struga Łysomicka), to teren faktycznie zagrożony katastrofą. Czy nie naciągnięto przepisów, by znaleźć źródło finansowania dla koniecznej w sumie inwestycji?
- Gdy w czerwcu gmina złożyła wniosek o dofinansowanie, załączyła do niego opinię inżyniera Ryszarda Wittiga. Jego zdaniem, rowy w Łysomicach po 2006 roku, w związku z przejmowaniem wód opadowych z PSSE, zmieniły swoje przeznaczenie. Z urządzeń melioracji szczegółowej stały się urządzeniami wodnymi, służącymi kształtowaniu zasobów wodnych oraz korzystaniu z nich - relacjonuje Emilia Kawka-Patek, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. - W świetle prawa fundusz mógł więc udzielić pożyczki gminie w celu zabezpieczenia bezpieczeństwa przeciwpowodziowego.
Wiesław Czarnecki, dyr. marszałkowskiego Departamentu Rolnictwa, Rozwoju Obszarów Wiejskich i Geodezji, przyznaje, że w 2006 i 2007 roku doszło do zalania setek hektarów gruntów rolniczych i że gospodarze ponieśli ogromne straty.