- Gdy je zabierałyśmy były pogodne i ufne, niczego się nie bały, niektóre powiedziały nam gdzie mieszkają. Były gotowe zaprowadzić nas do rodzinnego domu. Żadne z dzieci nas nie znało - Lucyna Tomaszewicz i Ewelina Ucińska, studentki III roku pedagogiki z UMK w ramach eksperymentu, podając się za znajomych rodziców, odebrały dzieci z toruńskiego przedszkola miejskiego numer 7. Rodzice, dyrekcja i przedszkolanki wiedziały o badaniu.
Z grupy 13 dzieci, 5 i 6 latków dziewięcioro chciało wyjść z placówki z obcą osobą. Aż sześcioro nie trzeba było przekonywać, zgodziło się od razu, a nieznajome traktowały jak dobre ciocie.
- W szatni opowiadały co robiły tego dnia w przedszkolu i zapraszały do swojego domu żeby się z nimi pobawić - jak opowiadają studentki do przełamania bariery wystarczyło, że znały ich imiona, powołały się na przyjaźń z ich rodzicami.
Zobacz także: Młodzież Wszechpolska w ZS nr 10? Burza wokół prelekcji o Żołnierzach Wyklętych
Moje dziecko nie pójdzie
Pomimo przychylności dyrekcji przedszkola, nie było łatwo namówić rodziców na taki eksperyment.
- Od kilku osób usłyszałyśmy, że ten problem ich nie dotyczy, że są pewni, że ich dziecko nigdy nie poszłoby z obcą osobą - jak opowiadają studentki udało się przekonać 13 rodziców.
Jak dorośli zareagowali na wyniki eksperymentu? - Większość była zaskoczona, jedna z mam zdruzgotana i niezwykle przejęta, inna niezadowolona z reakcji dziecka - jak podkreślają studentki rodzice byli przekonani, że dobrze przygotowali dziecko do takiej sytuacji. - Przecież tyle razy mu tłumaczyłam - usłyszały od jednej z mam.
„Dobrze”, czyli jak?
Wyniki eksperymentu w przedszkolu nie są zaskoczeniem dla Małgorzaty Musiał, pedagog z Torunia, zawodowo wspierającej rodziców w ich rodzicielskich wyzwaniach, która sama jest mamą trójki dzieci.
- Wymagamy od dziecka, żeby odważnie sprzeciwiło się dorosłemu, jednocześnie wtłaczając mu do głowy, że jest dla niego autorytetem - jak tłumaczy, ten brak spójności sprawia, że dziecko czuje się zagubione i niepewne swoich wyborów.
Dlatego, co podkreśla, tak ważny w relacji jest całokształt, a więc to czy na co dzień respektujemy granice dziecka, a jego potrzeby i emocje akceptujemy na równi ze swoimi.
Roztańczona klasa w SP 10
Jej zdaniem eksperyment jest dobrym pretekstem do rozmowy z dzieckiem o trudnych sytuacjach. Co zrobić gdy zgubi się w tłumie lub gdy zaczepi je ktoś obcy?
- Sprowadzenie rozmowy do komunikatu „nie wolno rozmawiać z nieznajomym” jest ryzykowne - bo jak przekonuje tworzy wizję świata, w którym każdy obcy chce zrobić dziecku krzywdę, ale przede wszystkim jest nieskuteczne. - Miła pani znająca imię dziecka oraz powołująca się na przyjaźń z rodzicami przestaje być kimś nieznajomym - uczula Małgorzata Musiał.
Specjalistka podpowiada
Dlatego ze swoimi dziećmi ustaliła, że jest dla niej ważne, aby z nikim nie odchodziły, jeśli ona o tym nie wie. Nawet z ulubioną ciocią.
- Oczywiście mogą zdarzyć się sytuacje wyjątkowe, dlatego ustaliliśmy hasło, które przekażę tej osobie i ona musi je powiedzieć. Hasło znają tylko dzieci i ja - na razie nie było potrzeby aby z niego skorzystać.
Na wyjście z obcą panią nie zgodziło się czworo przedszkolaków. Studentki opisują, że dzieci były przestraszone i sprawiały wrażenie jakby miały się zaraz rozpłakać. Jeden z chłopców wdał się w dyskusję, ostatecznie stwierdził, że studentki nie zna i uciekł do sali. Pedagożki zakończyły eksperyment rozmową z dziećmi, wszystkie w teorii doskonale wiedziały co zrobić gdy zaczepi je nieznajomy.
- Praktyka pokazała jak jest naprawdę - mówią studentki.
Żadne z dzieci nie opuściło placówki, większość rodziców obserwowała eksperyment w przedszkolu, „z ukrycia”.