Problem w tym, że to oni w wielu przychodniach ratują sytuację. Bez ich pracy aż strach pomyśleć jak bardzo mogłyby się wydłużyć kolejki do lekarzy rodzinnych.
Obawy z e-receptami mają też pacjenci, zwłaszcza ci starsi, ale trudno się im dziwić. Wielu z nich oczekuje od lekarzy informacji, chociażby jak czytać te nowe recepty. A lekarze na pogaduchy z pacjentami po prostu nie mają czasu. Wystarczyć zajrzeć o poranku do bydgoskich przychodni, by przekonać się, ilu pacjentów czeka w ogonku, zwłaszcza teraz w sezonie wzmożonych zachorowań na infekcje.
No cóż, żyjemy w czasach, gdy świat pędzi do przodu i czy tego chcemy, czy nie przenosi się do internetu. Jednak tak sobie myślę, że może nie taki diabeł straszny jak go malują. Gdy wchodziły e-zwolnienia, też było sporo obaw, jak to będzie. Ale jakoś poszło. Byle tylko w przypadku e-recept system się nie zawieszał.
