- Prowadzimy dwa przedszkola. Jedno w Osielsku przy ul. Polnej i drugie w Myślęcinku przy ul. Izerskiej - mówi Jolanta Gaudzińska, dyrektorka Przedszkola Niepublicznego Zameczek. - W tym roku w Osielsku mamy 120 przedszkolaków we wszystkich grupach wiekowych. Od września odejdą nam dwie grupy 5- i 6-latków. W tym przypadku nie odczujemy tego tak bardzo, bo zapisanych mamy już sporo 3-latków. W Myślęcinku jest gorzej, bo w ubiegłym roku odeszło nam 50. dzieci. Teraz - ze względu na obowiązek szkolny 6-latków - dzieci będzie jeszcze mniej. W rezultacie już mamy dwie sale wolne - dodaje.
[break]
Ratunkiem dla przedszkoli niepublicznych mogłaby być rekrutacja 2-latków, ale przedszkola mogą przyjmować dzieci dopiero od 2,5 roku. - Szukamy różnych rozwiązań. Sprawdzamy, czy przy przedszkolu można by utworzyć klub malucha lub przedszkolaka, do których uczęszczałyby właśnie dzieci 2-letnie - mówi Jolanta Gaudzińska. - Rodzi się mniej dzieci i przejście 6-latków do szkół na pewno stanowi problem dla przedszkoli niepublicznych. Mamy świadomość, że w przypadku dzieci 5-letnich rodzice będą decydować, czy posłać dziecko do przedszkola, gdzie zapłacą, czy do zerówki w szkole, gdzie nie wydadzą złotówki. U nas czesne wynosi 350 zł, ale w tym są zajęcia dodatkowe, czyli gimnastyka korekcyjna, język angielski, zajęcia taneczne, logopeda czy rytmika.
Do Niepublicznego Przedszkola Anglojęzycznego „Mali Odkrywcy” w Łochowicach gmina Białe Błota uczęszcza obecnie 55 dzieci. - W związku z obowiązkiem szkolnym 6-latków odejdzie od września 20 przedszkolaków. Dobrym rozwiązaniem byłoby przyjęcie do przedszkola dzieci, które w wieku 3 lub 4 lat pozostają jeszcze w żłobkach - mówi Agnieszka Figiel-Sekulska, dyrektorka placówki w Łochowicach. - To lepsze niż tworzenie punktów opieki przyprzedszkolnej, do których uczęszczałyby dwulatki. Do przedszkoli można obecnie przyjmować najmłodsze dzieci w wieku 2,5 roku. Pięć miesięcy w życiu takiego malucha to wielka różnica. Wracając jednak do 6-latków, to ich odejście z przedszkoli jeszcze bardziej będzie odczuwalne w latach 2016-2018. Bo wtedy ze względu na niż demograficzny dzieci w przedszkolach będzie jeszcze mniej. Ratunkiem dla nas może być przystąpienie do programu „Przedszkole za złotówkę”, ale konieczny byłby konkurs, ogłoszony przez wójta. Wówczas pierwsze 5 godzin pobytu dziecka w przedszkolu byłoby opłacane przez gminę, a rodzic za kolejną godzinę płaciłby złotówkę. Przedszkola niepubliczne mają prawo przystąpić do tego programu, ale wtedy rola przedszkola sprowadziłaby się do funkcji opiekuńczej bez zajęć dodatkowych. U nas czesne wynosi obecnie od 290 do 390 zł, ale w tej cenie jest wiele zajęć dodatkowych odpowiadających potrzebom rozwojowym przedszkolaków - dodaje Agnieszka Figiel-Sekulska.
Danuta Piątek, dyrektorka Przedszkola Niepublicznego Chatka Puchatka w Osielsku, także patrzy z niepokojem w przyszłość. - Z naborem w kolejnych latach może być problem. Nasza placówka jest mała. Liczy trzy oddziały. Obecnie uczęszcza do nas 60 dzieci, ale od września odejdzie nam 18 dzieci w wieku 6 lat. Niż demograficzny, pojawianie się na rynku coraz większej liczby przedszkoli i obowiązek szkolny 6-latków na pewno stawiają placówki niepubliczne w trudnej sytuacji. My prowadzimy działalność, musimy się utrzymać, więc siłą rzeczy czesne jest wyższe. U nas wynosi 400 zł, w tym są zajęcia dodatkowe - dodaje.
W samej Bydgoszczy jest obecnie 58 przedszkoli niepublicznych, to o 6 więcej niż przed rokiem. Uczęszcza do nich 5577 dzieci. Sześciolatków (rocznik 2008) jest 746, 5-latków (rocznik 2009) - 1657. - W 2014 roku placówki niepubliczne przyjęły ok. 560 dzieci spoza Bydgoszczy, w styczniu tego roku było ich ok. 540 - informuje Jadwiga Zagert, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy.Zobacz galerię: Dzieci z Przedszkola Niepublicznego Zameczek