Kilkanaście lat temu miałem okazję oprowadzać po Bydgoszczy Francescę. Francesca w stopniu pułkownika, dowodziła wówczas paryską policją wodną, nieporównywalnie lepiej wyposażoną (helikoptery, statki i kilkanaście łodzi) od naszej rodzimej. Świadoma przyczyn różnic, nie mogła jednak pojąć, jak w cywilizowanym (?) kraju, władze mogą tolerować brak w dużym mieście nad wodą policyjnego komisariatu wodnego. Nie przytoczę jej opinii o takich władzach, były zbyt dosadne.
[break]
Jak przystało na patriotę, choć wbrew przekonaniu, wziąłem władze w obronę, dowodząc, że Bydgoszcz ma długą tradycję w tej dziedzinie, bo pierwszy komisariat wodny po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w roku 1918 powstał w Bydgoszczy przy ul. Krakowskiej. Zniknął kilka lat temu i wciąż mówi się o jego odtworzeniu. Mamy zatem do czynienia ze stanem przejściowym, brakiem chwilowym. Francesca przyjęła moje wyjaśnienie za dobrą monetę, wierząc, że niebawem nastąpi powrót do normalności. Ja nie.
Kilka lat miałem okazję przewodniczyć Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady Miasta Bydgoszczy. Pamiętam dość zaawansowane rozmowy na temat utworzenia na Brdzie mobilnego komisariatu wodnego policji. Do dziś mam w oczach entuzjazm oficerów, przedstawiających projekt na jednym z posiedzeń komisji. Pamiętam ich zapewnienia, ba terminy, w których deklarowano powstanie tej niezwykle potrzebnej miastu instytucji. Co ważne, przekonywano o osobistym zaangażowaniu w przedsięwzięcie ważnych osobistości, z prezydentem Bruskim i marszałkiem Całbeckim na czele. Panowie wierzyli, że wszystko jest na dobrej drodze. Ja nie.
Z racji informacji o kolejnych, gromadzących tłumy, interesujących imprezach organizowanych nad wodą, za naturalne uznać należy pytanie: Gdzie ten funkcjonalny, pływający, przemieszczający się wzdłuż Brdy komisariat, od którego odbijają niosące ratunek policyjne łodzie, z którego wyruszają patrolujący bulwary policjanci na rowerach, w którym dzieci uczą się zasad bezpiecznego przebywania nad wodą itp? Gdzie instytucja w której zagraniczny, choć nie tylko, turysta uzyska wszelaką pomoc, informację, również o Bydgoszczy i jej atrakcjach (tak jest w Paryżu)?
Ostatnio miałem okazję rozmawiać z jednym towarzyszy z PO. Zapytany przeze mnie, kto hamuje, nie umiał odpowiedzieć. Nie mam wątpliwości, że nie jest to prezydent Bruski. Znając entuzjazm policji, domyślam się, że i nie oni. Widząc poczynania pani minister Piotrowskiej, której troskę o Bydgoszcz dostrzegam i za którą trzymam kciuki, domyślam się, że ona również nie. Ów towarzysz z PO zapewnia, że marszałek Całbecki też nie.
Wierzy, że na „przeszkodzie stoją przesłanki obiektywne”, a wszelakich szczebli decydenci są entuzjastami realizacji projektu. On wierzy, ja nie.