Trzy pytania do Marka Zientaka, prezesa Bydgoskiego Forum Ekologicznego
<!** Image 1 align=left alt="Image 184212" >1. Jak ocenia Pan stan środowiska w Bydgoszczy?
Z raportów wynika, że z roku na rok rośnie stężenie pyłów, benzenu i rakotwórczego benzopirenu. Najgorsze jest jednak to, że na temat stanu środowiska wiemy coraz mniej. Na Kapuściskach zlikwidowano czujniki WIOŚ, słyszałem, że podobny los ma spotkać stację pomiarową na placu Poznańskim. Tymczasem i Kapuściska, i plac Poznański to miejsca szczególnie narażone na zanieczyszczenia. To jest bardzo podobna sytuacja, gdy budowano oczyszczalnię ścieków w Łęgnowie. Już wtedy było wiadomo, że pomiary wskazują na wysoką obecność drobnoustrojów i grzybów. Ale teraz tego nikt już nie bada, przynajmniej ja nie znam takich wyników.
2. Myśli Pan, że to celowe działanie mające nas, bydgoszczan, uspokoić?
Pieniędzy na takie badania jest coraz mniej. Trzeba się jednak zastanowić, dlaczego testy czystości powietrza w Bydgoszczy przeprowadza się na przykład w Myślęcinku czy w północno-zachodniej części miasta, gdzie zagrożenie dla środowiska jest znikome, bo nie ma tam dużych zakładów przemysłowych. Poza tym w badaniach kładzie się jedynie duży nacisk na stężenie pyłów i benzopirenu, bo takie podejście narzucają przepisy unijne.
<!** reklama>
3. Jakie jest rozwiązanie tej sytuacji?
Nie da się ukryć, że dopiero, kiedy w nasze działania dotyczące budowy spalarni śmieci na Kapuściskach włączyli się lokalni politycy różnych opcji, Urząd Miasta zmienił podejście do nas. Zebraliśmy 1300 podpisów pod obywatelskim projektem uchwały, który przedstawimy podczas najbliższej sesji. Musimy mieć dostęp do rzetelnych informacji. (wom)