https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Numer alarmowy 112. Wszystko (już prawie) działa

Wojciech Mąka
Bydgoskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego przy ul. Grudziądzkiej
Bydgoskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego przy ul. Grudziądzkiej Jarosław Pruss
Te cyfry przerażają - aż osiemdziesiąt procent telefonów do bydgoskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego to głupawe żarty.

Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy, obsługujące numer alarmowy 112, działa już prawie tak, jak zapisano to w założeniach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mechanizm jest prosty - wykręcając taki numer, łączymy się z jednym z operatorów CPR - z centrum najbliższego miejsca, w którym jesteśmy. Operator zadaje nam kilka prostych pytań, żeby ocenić rodzaj zagrożenia.
[break]

- Przede wszystkim chodzi o ustalenie miejsca, czasu i tego, co właściwie się stało - mówi Lech Kubera, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. - To trudne zadanie, bo wymaga opanowania emocji rozmówcy, ale także swoich własnych.
Po ocenie rodzaju wypadku, informacja od operatora jest przekazywana do dyżurnego jednej ze służb, które zaczynają działać. W niedalekiej przyszłości takie informacje będą przesyłane między komputerami, po naciśnięciu klawisza Enter.
To, co spędza sen z powiek operatorom, to... żarty. - Niektóre z nich są tak niewybredne, że nawet nie można ich zacytować - mówi Lech Kubera. - Osiemdziesiąt procent z nich w ogóle nie kwalifikuje się do podjęcia jakichkolwiek działań.
Żartownisie chcą zamawiać pizzę, proszą o sprawdzenie repertuaru kin, rozkładu jazdy autobusów czy odblokowanie telefonu... Padają absurdalne pytania w rodzaju: „czy ma pani mikroskop?”. - Niektórzy żartownisie, wciąż te same osoby, potrafią dzwonić po kilkadziesiąt razy dziennie, ze zgłoszeniami w rodzaju „potrąciłem dwa bałwany”, albo że „miałem kolizję z kurą, ale kura zbiegła z miejsca zdarzenia i zostały tylko ślady...” - mówi Radosław Bogusławski, szef bydgoskiego CPR. - Niektóre z tych osób stanęły za to przed sądem.
Liczba tego typu żartów jest ogromna. W ubiegłym roku w centrach powiadamiania ratunkowego odnotowano w sumie ponad 21,3 miliona zgłoszeń. W Bydgoszczy
- około 1,3 mln. Rzeczywistych zdarzeń, przekazanych odpowiednim służbom, było 184 tys. Najwięcej pracy mieli policjanci - 97,9 tys. interwencji, oraz ratownicy medyczni - 84 tysiące. Strażacy mieli 8,7 tysiąca przekazanych spraw.
- Apelujemy i prosimy, żeby nie robić sobie z numeru 112 rozrywki, bo w tym czasie blokujemy linię - mówi Bartłomiej Michałek, rzecznik wojewody. - W tym czasie ktoś może potrzebować pomocy. Żartując, przeszkadzamy w ratowaniu życia.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
adonis
To skandal ze tyle idiotow dzwoni na 112. Powinno sie ich wszystkich wsadzic do pierdla albo co najmniej ukarac wysokimi karami pienieznymi.
a
a
"Prawie" czyni różnicę. Dla operatora 112 agresywny sąsiad nie stanowił "wystarczającego" da mnie zagrożenia, żeby przełączyć na Policję... Usłyszałam, że mam dzwonić na Policję bezpośrednio. Oczywiście zrobiłam tak i uzyskałam pomoc, która była mi potrzebna. Zastanawiam się, po co w takim razie jest numer 112.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski