Sobotnia Noc Muzeów w Bydgoszczy znowu przyciągnęła sporo zwiedzających, ale trzeba zadać pytanie, jak długo można pokazywać te same ekspozycje.
<!** Image 3 align=none alt="Image 196425" sub="Eksponatów nie musi być dużo. Ważne, by były na wyciągnięcie ręki, jak w bydgoskim Muzeum Mydła i Historii Brudu. Fot.: Dariusz Bloch">
Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego, sztandarowa placówka muzealna w Bydgoszczy, zorganizowała Bydgoską Noc Muzeów pod hasłem „Tajemnice codzienności”. Imprezy odbywały się w budynkach muzeum na Wyspie Młyńskiej, spichrzach nad Brdą oraz Exploseum.<!** reklama>
Zgodnie z tematem Nocy Muzeów tym razem postawiono na kulisy różnych technik rzemieślniczych (tkactwa, dawnej kuchni, plecenia kolczugi), pokazano eksponaty związane z życiem codziennym w średniowieczu. Można było sobie wybić monetę, a także pomalować kafle w stylu holenderskim. Tchnieniem nowoczesności były tajniki komputerowych animacji. Na ogół jednak muzeum po prostu otwierało swoje szafy, pokazując np. stroje z międzywojnia.
Niebezpieczeństwo rutyny
Mimo wysiłków bydgoskich muzealników trudno sobotnią imprezę nazwać odkrywaniem nowych lądów. - Niestety, widać już rutynę i powtarzanie tych samych chwytów. Bo ile razy można bawić się w wybijanie monet? - pyta Michał Kwiatkowski, który wziął udział w Nocy Muzeów.
- Jesteśmy w sytuacji księdza proboszcza, który w niedzielnym kazaniu musi starać się zainteresować wszystkich - i dzieci, i dorosłych, i osoby z wykształceniem podstawowym, i profesorów uniwersytetu. Można w różny sposób uatrakcyjniać ekspozycję, ale pewnych granic nie przekroczymy. Nie możemy robić show, bo jesteśmy placówką muzealną. Wiele muzeów natomiast w czasie takich nocy ogranicza się wyłącznie do otwarcia swoich zbiorów - zwraca uwagę Michał Woźniak, dyrektor Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy.
Szef bydgoskiej placówki muzealnej dostrzega jednak potrzebę urozmaicenia oferty Nocy Muzeów. Na przykład - wymiany eksponatów między muzeami Bydgoszczy i innych miast. - Przeniesienie całej ekspozycji jest niewykonalne ze względów organizacyjnych i przede wszystkim finansowych, bo wystawy są planowane w budżecie na kilka miesięcy. Czasowa ich nieobecność na miejscu spowodowałaby zbyt dużą wyrwę w budżecie. Można jednak pomyśleć o wymianie poszczególnych eksponatów. Moglibyśmy np. sprowadzić do Bydgoszczy jakiś obraz Matejki czy Michałowskiego. Podrzucę ten pomysł dyrektorom innych muzeów - dodaje Michał Woźniak.
Mydło, wcale nie powidło
Rutyna, przynajmniej na razie, nie grozi Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy. To pierwsze takie muzeum w Polsce. O jego otwarciu kilka tygodni temu mówiono i pisano w całym kraju. Dziś przyciąga gości nie tylko z Bydgoszczy. Są rezerwacje, m.in., z Poznania i Więcborka. Dzieje się tak, mimo że to muzeum komercyjne, a bilety nie należą do tanich.
Podczas sobotniej nocy „mydlarze” zaprezentowali w Exploseum wybuchowe eksperymenty. W siedzibie placówki przy ul. Długiej wszystkiego można dotknąć, a nawet samemu zrobić sobie mydło. Twórcy muzeum postawili na interaktywność, a wzorem było dla nich berlińskie... Muzeum Parówki.
Skąd wzięły się muzealne noce?
- Pierwsza Noc Muzeów miała miejsce w Berlinie w 1997 roku. Impreza cieszyła się powodzeniem i wkrótce skopiowano ją w innych miastach - Paryżu i Amsterdamie.
- W Polsce pierwszą Noc Muzeów zorganizowano w 2003 roku. w poznańskim Muzeum Narodowym. W Bydgoszczy Noce Muzeów organizowane są od 2005 roku.