MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niewinne popijanie pod chmurką?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Ponura historia Jamesa Nolana, 21-letniego chłopaka z Irlandii, który przyjechał do Polski, by się bawić na Euro 2012, a skończył życie w wodach Brdy, zburzyła sympatyczne wspomnienia o wizycie kibiców z Zielonej Wyspy w Bydgoszczy. Dobrze jednak, że o tej tragedii wiele się mówi i, jak sądzę, w miarę szczerze.

<!** Image 2 align=none alt="Image 191477" sub="Irlandczycy często podkreślali, że najlepsze w Polsce jest... piwo [FOT. TYMON MARKOWSKI]"><!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Ponura historia Jamesa Nolana, 21-letniego chłopaka z Irlandii, który przyjechał do Polski, by się bawić na Euro 2012, a skończył życie w wodach Brdy, zburzyła sympatyczne wspomnienia o wizycie kibiców z Zielonej Wyspy w Bydgoszczy. Dobrze jednak, że o tej tragedii wiele się mówi i, jak sądzę, w miarę szczerze.

Mam na myśli temat nadzwyczajnej pobłażliwości, jaką w trakcie Euro 2012 okazują policjanci i strażnicy miejscy wobec fanów - zarówno przyjezdnych, jak i miejscowych. Nie jest to bynajmniej bydgoska specyfika. W poniedziałek miałem jedną i być może ostatnią w życiu okazję obejrzenia na żywo meczu w finałach futbolowych mistrzostw Europy. Były to zawody w Poznaniu, w których Włosi nie bez trudu pokonali walczących już tylko „o honor” Irlandczyków.

<!** reklama>W drodze na stadion przy Bułgarskiej - a były to dwa kilometry ulicy otwartej jedynie dla pieszych i specjalnego tramwaju - oraz oczywiście na samym stadionie mogłem przyjrzeć się irlandzkiemu kibicowaniu w wykonaniu nie kilkuset, jak w Bydgoszczy, lecz ponad 20 tysięcy ekspresyjnych aktorów, bardzo często trwających w nieznośnym upale w perukach z długimi włosami i brodą oraz pluszowych czapach.

Jak to przeżywałem? Nietypowo. Wcześniej, gdy w Polsce znajdowałem się w ogromnym tłumie mniej lub bardziej pijanych ludzi, na meczu czy rockowym koncercie, zawsze czułem lekki niepokój. Czy poklepującemu mnie teraz po plecach kolesiowi na chwiejnych nogach i z wymalowaną niczym Indianin twarzą aby nie odbije szajba i nie zacznie mnie tarmosić za Lwów, Belgrad albo Belfast? W poniedziałek w Poznaniu nie czułem najmniejszego zagrożenia. Dopóki sędzia nie gwizdnął na początek, to był piknik, nie ważny mecz. Co jeszcze bardziej zaskakujące, nie spotkały mnie też drobiazgowe kontrole podczas forsowania kolejnych stadionowych bram i furt. Nikt nie żądał dowodu osobistego, nie obmacywał kieszeni, a na zawartość plecaka tylko rzucono okiem. Zupełnie jakby nie było 11 września i Al-Kaidy.

Wrócę jednak do Bydgoszczy i biednego Jamesa Nolana. W tym samym dniu, gdy całe miasto mówiło o poszukiwaniach Irlandczyka, w „Gazecie Pomorskiej” ukazał się artykuł pod tytułem „Picie pod chmurką warte analiz”. Autor pisze, że podczas Euro 2012 w Bydgoszczy liczba interwencji i mandatów wystawianych osobom nietrzeźwym wzrosła bardzo nieznacznie. Następnie pada stwierdzenie, że powściągliwość służb wobec niekryjących się z otwartymi butelkami i puszkami kibiców „bardzo podobała się mieszkańcom”. Na dowód prawdy pada wypowiedź pana Tomka z Błonia: „Miło było przejść po Wyspie Młyńskiej z piwem. Czemu tak nie może być na co dzień? Oczywiście, należy walczyć z chuligańskimi wybrykami, ale jeśli ktoś kulturalnie pije piwo, to czemu mu tego zakazywać?”

Powiem krótko: snucie się po mieście z piwem w dłoni raczej nie mieści się w kanonie kulturalnych zachowań. Ale to najmniejszy problem. Przede wszystkim odpowiedzmy sobie szczerze na pytanie: gdyby James Nolan znalazł się nad Brdą mniej wstawiony, czy skończyłby swe krótkie życie w Bydgoszczy? To oczywiście kamyczek do ogródka znajomych Irlandczyka, którzy pozwolili mu po pijanemu błądzić nad wodą w obcym mieście. Inna sprawa, że niektórych amatorów mocnych trunków na pewnym etapie opilstwa wprost nie da się okiełznać. Dlatego też ostrożnie należałoby podchodzić do propozycji złagodzenia przepisów antyalkoholowych.

Każdy z nas pewnie oglądał w telewizji Kraków podbijany w soboty przez Anglików. Jeśli więc promocja Bydgoszczy w Europie ma spowodować, że starówka stanie się weekendowym ogródkiem piwnym dla unijnych turystów - to chociaż zadbajmy w tej okolicy o ochronę z prawdziwego zdarzenia. Mówi się, że prawie cała Wyspa Młyńska objęta jest wideomonitoringiem. Jeśli tak, dlaczego żadna kamera w środku nocy po meczu Polska - Czechy nie zarejestrowała pijanego, zabłąkanego młodzieńca?

Dlaczego nie zaopiekował się nim żaden patrol, których nie powinno brakować takiej nocy w takim miejscu? Cieszę się, że bydgoscy stróże prawa chcieli, by goście z Irlandii czuli się u nas jak u Pana Boga za piecem. Niestety, rodzinie i przyjaciołom Jamesa Nolana Polska i Bydgoszcz nigdy już nie będą się mile kojarzyć. Dobry gospodarz czasem musi być stanowczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!