**Cysterny z niebezpiecznymi substancjami, które wykorzystuje bydgoski Zachem, od pewnego czasu stoją bez żadnego nadzoru na zakładowej bocznicy kolejowej. Można do niej bez problemu dojechać od południowej strony budowanej ulicy Emilianowskiej, która ma połączyć Wyżyny z trasą S10. W zbiornikach znajdują się, między innymi, chlor i kwas solny, które dla naszego zdrowia nie są obojętne. Nieszczęście może zdarzyć się w każdej chwili tylko dlatego, że komuś zabrakło wyobraźni i praktycznie każdy ma możliwość dostępu do groźnych chemikaliów, których nikt nie pilnuje, choć mówi się, że okazja czyni złodzieja. Łatwo jest także wyobrazić sobie sytuację, w której mogłoby dojść do zupełnie przypadkowego wycieku groźnych dla zdrowia i życia substancji. Nieszczęściu można byłoby zapobiec, gdyby teren bocznicy został po prostu ogrodzony i był pilnowany przez strażników przemysłowych. Płotu nie można jednak postawić, bo - jak twierdzą przedstawiciele Zachemu - trzeba z tym poczekać do zakończenia prac przy budowie infrastruktury Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Mogę zrozumieć, że jest to wyjaśnienie logiczne, ale trudno mi pojąć, że tego rodzaju logika okazuje się ważniejsza od bezpieczeństwa ludzi, a harmonogram prac inwestycyjnych aż tak bardzo ogranicza zdrowy rozsądek. Trudno nie zgodzić się z opiniami, że taka sytuacja w zakładzie dużego ryzyka to skandal.
<!** reklama>
