Pięćdziesięciolatek nadał z Bydgoszczy paczkę z 10 kg niebezpiecznej rtęci. Teoretycznie to niemożliwe, żeby kupił ją oficjalnie czy gdzieś ukradł. W praktyce handel groźnymi substancjami kwitnie.
<!** Image 3 align=none alt="Image 204267" sub="Niebezpieczne substancje kupują do swoich laboratoriów, między innymi, bydgoskie szkoły i uczelnie wyższe Fot.: archiwum">
W ubiegłym tygodniu 50-letni bydgoszczanin wysłał do Anglii butelkę z 10 kilogramami rtęci. Mężczyzna został zatrzymany. Tłumaczył, że proszono go o przysługę. Grożą mu 2 lata więzienia za próbę wywozu niezabezpieczonej substancji.
Po plutonie rtęć jest najgroźniejszym środkiem na Ziemi. Gram może skazić 4,5-hektarowe jezioro. Handel nią i, m.in., kwasami, amoniakiem, saletrą, cyjankami czy eterem jest obwarowany twardymi przepisami. Prywatna osoba nie może ich oficjalnie kupić. Trzeba prowadzić działalność gospodarczą, a podczas zakupów podać adres, NIP i wyjaśnić cel nabycia substancji.
Groźne środki są sprzedawane w specjalistycznych sklepach. - Nie sprawdzaliśmy i nie sprawdzamy handlu nimi, bo nie są przeznaczone dla zwykłych konsumentów. A do kontroli paczek pocztowych nie mamy prawa - mówi Luiza Chmielewska z Państwowej Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy.
„Kupię rtęć”, „Jak obejść oficjalne zakupy eteru?”, „Kto ma firmę, na którą będę mógł kupić odczynniki?”, „Czy przy zakupie mogę podać dane z kapelusza? Ktoś je sprawdza?” - od takich pytań roją się internetowe fora.
- Zakup tych substancji jest możliwy - mówi nam znajomy chemik. - Istnieją zamknięte fora chemiczne, na których użytkownicy wymieniają się odczynnikami. Można znaleźć ogłoszenia, w których oferuje się np. sprzedaż rtęci w niemałych ilościach...
<!** reklama>
Kontrolą transakcji internetowych zajmuje się specjalny zespół policjantów z KWP. - Nie pamiętam ostatnio żadnej akcji w związku z handlem takimi substancjami - mówi Monika Chlebicz z KWP w Bydgoszczy.
- Odpowiedź na pytanie, czy środki niebezpieczne można nielegalnie dostać, to spekulowanie - mówi Robert Dobrosielski, zastępca szefa Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. - To tak samo, jakby zapytać, czy w Bydgoszczy można nielegalnie kupić broń...
W mieście jest pełno instytucji, które wykorzystują niebezpieczne substancje. Piotr Kwiatkowski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego mówi: - Mamy ich bardzo wiele, np. w laboratorium biologii eksperymentalnej. Są specjalnie chronione, a ich wydawaniem zajmują się wyznaczeni specjaliści.
- Rtęci nie wykorzystujemy, a wydawaniem wszystkich innych środków zajmuje się pod ścisłą kontrolą nasza apteka - twierdzi Kamila Wiecińska ze Szpitala Uniwersyteckiego im. Biziela.
W Bydgoszczy jest kilkanaście zakładów, wykorzystujących substancje niebezpieczne. Regularnie muszą przekazywać Miejskiemu Centrum Zarządzania Kryzysowego raporty o ich ilości, rozmieszczeniu i ewentualnym zagrożeniu.