Ministerstwo Zdrowia przygotowało już propozycję zmiany zasad odpłatności za leki. Związek lekarzy krytykuje nie tylko ten projekt.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy uważa, że głównym celem proponowanych zmian jest usprawnienie - w sensie technicznym - funkcjonowania nowego systemu, a nie spowodowanie, że będzie on bardziej przyjazny dla chorych i lekarzy. Teraz wobec komplikacji systemu i zmieniających się co rusz list refundacyjnych oraz zarejestrowanych wskazań lekarze wypisują leki na 100 procent. Tylko wtedy mogą być pewni, że nie popełnią błędu. <!** reklama>
Za takie przepisy płacą nie tylko pacjenci, ale i aptekarze, którzy m.in. nie zamawiają pełnego asortymentu leków. Nie są w stanie przecież przewidzieć tego, czy i w jakim stopniu dane preparaty będą refundowane. - Ministerstwo wprowadzając zmiany w ustawie refundacyjnej i koszyku bezpłatnych procedur stara się zracjonalizować wydatki - uważa Krzysztof Bukiel, przewodniczący zarządu OZLL. - Od lat zabiegamy o to, by wartość bezpłatnych usług równała się nakładom na służbę zdrowia. To podstawowy warunek. Jeśli przeznaczamy na ten cel najmniejsze w Europie pieniądze, to nie możemy robić wszystkiego za darmo.
Państwo na ochronę zdrowia przekazuje ok. 6 proc. Produktu Krajowego Brutto, podczas gdy unijna średnia wynosi 7,5 proc. Mniej wydają tylko Rumuni, Łotysze i Litwini.
- Myślę, że nastąpi tylko symboliczne ograniczenie koszyka - przypuszcza Krzysztof Bukiel. - Chodzi o pokazanie, że rząd zaczął coś robić. Dziś po to, by utrzymać koszyk i spełnić postulaty wszystkich środowisk, w tym lekarskich, nawet 10 procent PKB mogłoby nie wystarczyć. (hw)