https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie narzekam i żyję - rozmowa z inowrocławskim internautą Lesiem

Jarosław Hejenkowski
Jako osoba publiczna pojawił się kilka lat temu, kiedy pod pseudonimem Lesiu12345 publikował zdjęcia i ciekawostki z Inowrocławia i okolic. Z Leszkiem Urbaniakiem rozmawiamy o historii miasta, ale też o innych jego inicjatywach.

Jako osoba publiczna pojawił się
kilka lat temu, kiedy pod pseudonimem Lesiu12345 publikował zdjęcia
i ciekawostki z Inowrocławia i okolic. Z Leszkiem Urbaniakiem
rozmawiamy o historii miasta, ale też o innych jego inicjatywach.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 218991" >- Skąd się wzięło takie
zainteresowanie regionem? Młodych ludzi przeważnie jednak takie
rzeczy dziś nie pociągają.

- Dużo na temat miasta uczyła mnie
mama. Często pokazywała mi obiekty, opowiadała o nich, ale także
od dziadka czy babci wiele dowiadywałem się o przeszłości. W
szkole podstawowej czy gimnazjum bardzo dobrze, że tak powiem,
„łykałem” lekcje historii. Co do spraw związanych z naszym
regionem czy miastem, jak każde dziecko, każdy by to potwierdził,
za młodego lubiło się chodzić w różne zakamarki miasta.
Wiadomo, że wtedy raczej nikt nie pomyślał co było w tym miejscu
kiedyś. Z czasem udało mi się znaleźć odpowiedzi na nurtujące
pytania dotyczące właśnie między innymi takich zakamarków.
Właśnie wtedy, 5 lat temu, na jednym z inowrocławskich portali
postanowiłem nieco przybliżyć właśnie takie obiekty i z tego co
było można wtedy wyczytać od komentujących, sporo osób
przypomniało sobie o nich, że kiedyś za małolata byli tam, a
grupy osób, które tam nie były, ale zainteresowały się właśnie
takimi obiektami po publikacji. Jeśli chodzi o region, największym
moim zainteresowaniem cieszy się macierzysty Inowrocław, chociaż
pobliskie miejscowości także mnie interesują.

- Są w Inowrocławiu takie zakamarki,
których jeszcze nie zobaczyłeś? Które są niedostępne?

- Chodzę, zwiedzam jak mi czas
pozwala, a czasu mam raczej już mało ze względu na obowiązki. Na
pewno coś może być na strychach, w piwnicach kamienic, których
raczej nie odwiedzam, głównie wolę obiekty na otwartym terenie. Są
też miejsca, gdzie wstęp jest zabroniony ze względu na
niebezpieczeństwo. Często dostaję pytania o takie miejsca, głównie
od osób, które interesują się fotografią, lub po prostu
chciałyby być gdzieś, gdzie jest spokój i cisza. W miarę
możliwości nie tylko proponuję, ale i jak czas pozwoli, udaję się
z takimi osobami w takie miejsca jako tzw. Przewodnik.

<!** reklama>- Byłeś także inicjatorem protestów
przeciwko zbyt wysokim cenom paliwa. Idea upadła?

- Pomysł narodził się w województwie
opolskim, w Brzegu z inicjatywy Łukasza Jasińskiego. On był
inicjatorem akcji ogólnopolskiej. Pierwszy protest mało
nagłośniony. Pomyślałem wtedy... Inowrocław też może! Jeden z
moich znajomych zaproponował mi zorganizowanie. Pojawiło się konto
na facebooku , a w styczniowym proteście wzięło udział 20 osób.
Trzeci protest - akcja miała spory rozgłos, gdyż także media z
powiatu inowrocławskiego zapraszały do udziału. Pomocy udzieliła
mi także Kruszwica, Janikowo, Pakość czy Gniewkowo. Na proteście
marcowym było przeszło 60 osób. Czwarty był już, niestety, bez
echa . Po trzecim było widoczne, że rząd nie zwrócił uwagi, a
ludzie stracili nadzieję. Wtedy każdy dał sobie już spokój, bo
wiedział ze rząd robi co chce i gdy będzie chciał, to i tak
podniesie ceny paliw. Często także nie było zrozumienia dla
protestujących, głównie dlatego, że każdy uważał, że walczymy
dla siebie po to abyśmy tylko my-kierowcy tanio tankowali. To była
bzdura, gdyż paliwo przecież odgrywa ważną role w gospodarce,
handlu , transporcie. Wraz z wzrostem cen paliw, rosły ceny biletów
komunikacji, żywności (przecież jakoś do sklepów trzeba ją
dowieźć), niestety tak szybko nie rosły nasze wypłaty. Jakiś
czas po proteście skutki wzrostów cen paliw było odczuć można
choćby w naszym mieście poprzez podniesienie cen biletów
komunikacji miejskiej.

<!** Image 3 align=middle alt="Image 218991" >- Pisząc w sieci o różnych rzeczach
nietrudno o wrogów. Masz takowych? Jak ich znosisz?

- Inowrocław nie jest jakimś wielkim
miastem, praktycznie każdy każdego zna. Na początku było łatwiej,
nikt nie wiedział kim jestem, każdy czytał, bo może go
zainteresowało to o czym pisałem. Wszystko zaczęło się od gali
Ino-Top gdzie zostałem wyróżniony przez organizatorów. Pierwsze
wywiady w lokalnych mediach, zaproszenia, spotkania... i skończyło
się anonimowe życie w internecie. Każdy ma wrogów i każdy sobie
jakoś z nimi radzi, nie ma się co nimi przejmować.

- A co powiesz na wieczne narzekanie
inowrocławian, że nic się nie dzieje. Zdaje się, że masz zwyczaj
mawiać, żeby samemu zabrać się do działania...

- Bo narzekać każdemu łatwo
przychodzi, ale zrobić coś - to nie ma nikogo. Nie wiem skąd się
bierze takie narzekanie, ja nie narzekam i jakoś żyję. Jak to
mawiają, jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził.
Każda instytucja w naszym mieście, nie ważne czy to będzie Urząd
Miasta, Starostwo Powiatowe, Gmina, media, lokale... są dla ludzi i
są chętni na pomysły, pomoc czy współpracę. Wystarczy tylko
dobrze zagadać. Nie tak dawno zwróciłem uwagę na stary
klimatyzator szpitala. Władze szpitala nie tylko odpowiedziały
pisemnie, lecz także jeden z dyrektorów zaprosił mnie osobiście
na rozmowę w tej sprawie. Oprócz rozmowy, była także mała
wizytacja szpitala z ukazaniem tego posiada. Niestety, większość
ciekawostek nie jest dostępna dla zwykłych pacjentów naszej
lecznicy. Podobnych przykładów mogę wymieniać kilkadziesiąt.
Dlatego uważam, że zrobić coś może każdy, wystarczy tylko
chcieć.

- Ludzie w Twoim wieku coraz częściej
szukają przyszłości dla siebie za granicą. Bo w Polsce, nie
oszukujmy się, jest ciężko. Nie ciągnie tam Ciebie?

- Jakoś nie opuściłem rodzinnego
miasta. Nie kusi mnie opuszczenie także kraju, wiem że wyjeżdżają
za granicę, że wróżą sobie bogatą przyszłość, ale jakoś
tymi „milionerami” nie wracają. Praca, owszem, jest jak jest,
sam miałem problem, ale dziś już nie mam. Nie ma pracy - tak
narzekają, ale praca jest, tylko ludzie się na nią nie godzą.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski