- Żeby było jasne - nikt nas za rękę nie prowadził - podkreśla Karolina, wiceprezeska spółdzielni socjalnej. - Wszystko wystałyśmy i wychodziłyśmy na własnych nogach. Na starcie zastrzyk energii i pieniędzy zaaplikował nam urząd pracy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 135378" sub="Karolina robi to, o czym marzyła.Kosmetyka jest jej wielką pasją">Ich spółdzielnia jest dzisiaj wzorem na całą Polskę.
Połączyły się przypadkiem. Iwona Borkowska (działa w bydgoskim Stowarzyszeniu na rzecz Rozwoju Kobiet „Gineka”) usłyszała o możliwości założenia spółdzielni. Napomknęła o tym Kasi Nowakowskiej. A Kasia już raz padła na rynku pracy rażona opłatami za czynsz i ubezpieczenia. Bała się więc znów podjąć ryzyko, ale... Uczyła w studium kosmetycznym. Wzięła pod lupę dwie swoje uczennice, Karolinę i Natalię. Tak pracowitych dziewczyn w życiu nie spotkała. - Przecież to idealne kandydatki do założenia spółdzielni - pomyślała.
Potoczyło się jak
z górki.
Powiatowy Urząd Pracy podesłał Alinę Klatecką, wizażystkę z ogromnym doświadczeniem. Do grupy dołączyła jeszcze Alicja. Iwona wzięła na siebie robotę papierkowo-administracyjną, reszta teamu - upiększanie płci nie tylko pięknej.
Przy Grunwaldzkiej huk samochodów, w salonie spółdzielni przyjemna cisza, pastelowe kolory. Same to urządziły!? - W zasadzie tak - chwali się Alina. - Znajomi pomagali nam remontować zimną, wilgotną halę, część wyposażenia pochodzi z naszych domów.
<!** reklama>Nie brakowało entuzjazmu, ale usterki techniczne go studziły. Zaczęła się droga
pod górkę.
- Miasto Bydgoszcz dało nam lokum przy Łomżyńskiej - wspomina trudny start Alina.
- Już zaczęłyśmy zdrapywać starą farbę ze ścian, gdy nagle ADM zmieniła zdanie - dodaje Natalia. - Przeprowadziłyśmy się na Pomorską, tyle że tam było za mało miejsca... Wystarczyło go jedynie dla Alicji, specjalistki od manicure i pedicure. Do Ali przytuliła się fryzjerka, niezrzeszona w spółdzielni. My osiedliłyśmy się ostatecznie przy Grunwaldzkiej.
<!** Image 3 align=right alt="Image 135378" sub="Katarzyna, prezeska spółdzielni, chce aktywizować kobiety z miasteczek i wsi">Walczyły z wilgocią. Rura, o której istnieniu żaden z fachowców nie wiedział, pewnego dnia pękła i zalała salon. Potem były perypetnie z prądem. Instalacja już jest bez zarzutu, ale remont wymusił krótką przerwę w pracy. Salon nieczynny. Co na to klienci? Grupka tych najwierniejszych na szczęście już się uformowała, o kolejnych zadba Karolina Kępka - ciagle biega z telefonem przyklejonym do ucha.
- Mnie do spółdzielni wciągnęła Kasia. Na początku obawiałam się - wyznaje Karolina (prawe oko brązowe, lewo niebieskie). - Wiedziałam, że będzie dotacja, że musi się zebrać minimum 5 osób, że dostaniemy zwrot składek ZUS, co jest bardzo ważne, jeśli trzeba co miesiąc oddać 800 zł i podatek dochodowy. Z czasem nabrałam zaufania do tej formy działalności. Wszystkie wydatki i zyski dzielimy między sobą. Po równo. Najważniejsze, żeby zarobić na czynsz - niemały, podobno porównywalny z opłatami pobieranymi przy ulicy Dworcowej. Sporo pieniędzy pochłania ogrzewanie gazowe.
Panie z „Elles”, bo tak nazwały swój salon, nie tracą nadziei, że przetrwają. Cierpliwie rozdają ulotki, obok Powiatowego Urzędu Pracy wisi wielki billboard reklamujący ich pracę. Wkrótce pojawi się także ich strona internetowa.
Unia Europejska przeznaczyła pieniądze na realizację programu aktywizacji kobiet z terenów wiejskich. Dzieki temu dziewczyny z „Elles” odwiedzą gminę Koronowo i Gniewkowo, między innymi w kołach gospodyń wiejskich opowiedzą o zaletach zakładania spółdzielni. W planach mają także wykłady o urodzie, zabiegi pedicure, manicure. To nie koniec twórczej ekspansji. W przyszłym roku „Elles” chce nadalwspółpracować z urzędami pracy. Chodzi, m.in., o lekcje stylu i wizażu dla kobiet wracających na rynek pracy.
<!** Image 4 align=right alt="Image 135378" sub="Monika działa na własną rękę, ale duchowo wspiera koleżanki">- Nie może być tak, że babeczka idzie na rozmowę kwalifikacyjną źle ubrana, bez makijażu i z odrostami na farbowanych włosach - kręci głową Karolina. - A skoro my możemy pomóc, to dlaczego nie ruszyć w tym kierunku...
Ani Karolina, ani jej koleżanki nigdy nie były w grupie zagrożonej wykluczeniem społecznym, w grupie ryzyka (choć prezeska spółdzielni uważa, że na rynku pracy ryzykiem jest już samo bycie kobietą i macierzyństwo). - A spółdzielnia socjalna kojarzy się, niestety, tylko z wyrzutkami społecznymi, co jest kompletnym nieporozumieniem. Prawda jest taka, że każda z nas szukała swojego miejsca na ziemi. Moim życiem jest kosmetyka, dlatego tu jestem - zapewnia Karolina.
Alina sama wychowuje córkę. Musiała przejąć kilka męskich funkcji domowych. Kiedyś prowadziła firmę - studio wizażu i stylizacji. Niestety, jeszcze kilkanaście lat temu styl i wizaż nie były tak modne jak dziś. Firma upadła (pogrążyły ja wysokie opłaty), a czas nieubłaganie płynął: - Między bajki należy włożyć zdanie, że 46-letnie kobiety są poszukiwane
na rynku pracy
- uważa Alina. - Ja mam wykształcenie, umiejętności, doświadczenie, skończyłam też wiele kursów w kraju i za granicą, a pracy nie mogłam znaleźć, mimo że w ciążę już nie zajdę, że dzieci mam odchowane. Spółdzielnia spadła mi z nieba. Mam nadzieję, że przy całym moim pechu wreszcie znalazłam dla siebie miejsce.
<!** Image 5 align=right alt="Image 135378" sub="Salon kosmetyczny „Elles”: Katarzyna - makijaż permanentny i percing, Karolina - zabiegi kosmetyczne i przedłużanie rzęs, Natalia - pielęgnacja rąk i stylizacja paznokci, Alicja - manicure i pedicure, Alina - wizaż i stylizacja, analiza kolorystyczna, szkolenia">Alina wcale nie wygląda na 46 lat. Wysoka, czarnowłosa, ma piękną cerę. Karolina to wulkan energii, typ osoby, która umie się sprzedać i zaraża optymizmem. Natalia jest sympatyczna, ciepła, emanuje spokojem (na naukę kosmetycznego fachu zarabiała jako stażystka w przedszkolu, później pilnowała dzieci znajomych, trzy miesiące pracowała w fabryce). Prezeska Kasia jest bardzo konkretna, zna swoją wartość: - Wizażem i makijażem do fotografii zajmuję się od 1997 r. Mikropigmentacja zaś to moja domena od 2000 r. Działałam wtedy jako druga linergistka w Bydgoszczy. Oprócz tego prowadzę szkolenia z wizażu już od ponad 10 lat. Malowałam artystów scenicznych i konferansjerów, organizowałam pokazy w klubach, z moimi uczennicami przygotowywałam modelki do pokazów. My w „Elles”
jesteśmy profesjonalistkami,
a nie grupą osób, które tylko bawią się kosmetyką.
Ciagle się doskonalą i uczą czegoś nowego. Niedawno Karolina z Kasią były na ogólnopolskim forum spółdzielni socjalnych. Zrobiły tam furorę. Świetnie przygotowały się do prezentacji.
- Wiedziałam, że musimy mieć piękny makijaż, szpilki, spódniczkę, ładną bluzeczkę. Stanęłyśmy przed przedstawicielami innych polskich spółdzielni, działających głównie w branżach budowlanej i garmażeryjnej - mówi Karolina. - Były na forum sympatyczne wiejskie babki, które lepią pierogi i się nie poddają. Mówiły, że dadzą radę, najwyżej z ceny zejdą. Gdy skończyłyśmy naszą prezentację, szczęki słuchaczom po prostu opadły... Nasza wizja, podejście zainteresowały wszystkich. Kto wie, może będziemy reklamować ideę spółdzielczości socjalnej w całej Polsce. Są już takie plany...
Dziewczyny z „Elles” są bardzo dzielne. Karolina przyjechała do Bydgoszczy z Warmii. Na wsi została jej mama z pięciorgiem rodzeństwa. Przyszłej liderce spółdzielczości udało się przetrwać życiowe burze. Mama jest dziś z niej dumna.
Karolina zapala aromatyczne świeczki i włącza ogrzewanie. Czeka na klientkę. Pokazuje nam nowoczesne urządzenia, ostatni nabytek. Mówi o falach radiowych, nowoczesnym odchudzaniu, detoksie organizmu. Oferta „Elles” stale się rozszerza. Dziewczyny wierzą, że będzie dobrze. Oby tylko kryzysowy rynek nie złamał zapału tych zwyczajnych - niezwyczajnych kobiet.
Spółdzielnia socjalna
- Założyciele spółdzielni zwolnieni są z opłat rejestracyjnych - za wpis do Krajowego Rejestru Sądowego i za wydrukowanie ogłoszenia o powstaniu spółdzielni w Monitorze Sądowym i Gospodarczym.
- Dochody spółdzielni wydatkowane na społeczną i zawodową reintegrację jej członków są (w części niezaliczonej do kosztów uzyskania przychodów) zwolnione z podatku dochodowego od osób prawnych.
- Opłacone przez pracownika spółdzielni składki na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i chorobowe, a także opłacone przez spółdzielnię składki na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i wypadkowe za takiego zatrudnionego mogą być refundowane przez 12 miesięcy ze środków Funduszu Pracy przez starostę, na podstawie odpowiedniej umowy między starostą a spółdzielnią oraz udokumentowanego wniosku spółdzielni.