Akcja „Zima” może rykoszetem uderzyć po kieszeni bydgoskich lokatorów. Podwyżki czynszu wydają się nieuniknione, choć spółdzielnie twierdzą, że rewolucji nie będzie.
<!** Image 2 alt="Image 163368" sub="Jedne spółdzielnie wydają w grudniu pieniądze na walkę z zimą, inne jeszcze inwestują. Mieszkańcy tego budynku SM „Jedność” przy ul. Szpitalnej mają nadzieję, że po ociepleniu bloku będą płacić mniejsze rachunki za ogrzewanie Fot. Tymon Markowski">
- Na razie rozliczamy rok. Bardzo dużo kosztuje nas akcja „Zima”. Tylko od listopada wydaliśmy na nią 7 tysięcy złotych. Na zimowe utrzymanie na początku tego roku poszło 17 tysięcy złotych. Będzie to miało wpływ na wysokość opłat ponoszonych przez naszych członków. Trudno powiedzieć, jakie będą to podwyżki, z pewnością jednak będą odpowiadały wskaźnikowi inflacji - mówi Jan Popa, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Komunalni”.
Wiceprezes Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Leszek Małecki, twierdzi, że o tym, czy stawki wzrosną, czy nie, będzie można powiedzieć coś mniej więcej w połowie lutego. Wtedy spółdzielnia będzie znać np. cenę wody, która jeszcze nie jest ustalona. - Wysokość czynszu zostawiamy do rozliczenia rocznego. Nie jestem w stanie podać kosztów w przeliczeniu na metr kwadratowy, dlatego że w każdym z naszych 138 budynków wygląda to inaczej - dodaje wiceprezes Małecki.
<!** reklama>W Spółdzielni Mieszkaniowej „Nad Brdą” stawki eksploatacyjne mogą zostać na obecnym poziomie, albo nawet obniżone. Prezes Alina Osowska nie przewiduje skokowych zmian. - U nas najważniejsze jest utrzymanie zasobów mieszkaniowych, więc zmienione mogą być stawki odpisu na fundusz remontowy - mówi.
Zastępca prezesa Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Andrzej Wyżgowski zapowiada, że w 2011 roku nie jest przewidywany wzrost kosztów administrowania. Od 1 stycznia także nie zmieni się fundusz remontowy, choć jego wysokość zależeć będzie od potrzeb konkretnego budynku.
W te uspokajające zapewnienia niezbyt wierzą członkowie spółdzielni. Ludzi bulwersuje nie tylko drożyzna, ale i zarobki prezesów i członków zarządów spółdzielni. Tymczasem temat ten jest w bydgoskich spółdzielniach kompletnym tabu. - Podwyżek pensji nie będzie. Ale nie będę ujawniał swoich zarobków. To należy do rady nadzorczej, która je ustala - mówi wiceprezes FSM, Andrzej Wyżgowski. - To są dane wrażliwe, do których dostępu nie ma nawet spółdzielca - ucięła pytanie na ten temat prezes SM „Nad Brdą”. Dodała, że nie przewidują podwyżek dla zarządu. Swoich zarobków nie chciał ujawnić też wiceprezes Małecki z BSM. Do „Komunalnych” reporter „Expressu” zadzwonił jako członek spółdzielni z pytaniem o zarobki zarządu. - Niech pan napisze w tej sprawie pismo do spółdzielni, a my na nie odpowiemy - powiedziała sekretarka. - Ale dowiem się, ile zarabiają członkowie zarządu? - dopytuję. - Tego nie wiem - mówi sekretarka. A prezes „Komunalnych” zapewnia, że każdy członek spółdzielni na corocznym walnym zebraniu może uzyskać informację o tym, ile zarabiają prezes i jego zastępcy.
Warto wiedzieć
- Członek spółdzielni musi zostać poinformowany przez spółdzielnię o wszystkich decyzjach przynajmniej na trzy miesiące przed ich wprowadzeniem. Spółdzielca może się od tych decyzji odwołać do 14 dni od otrzymania pisma. Może też zażądać wyszczególnienia kosztów oraz wytłumaczenia, z jakiego tytułu wzrosły.