Pani Ewa mieszka w bloku Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na Szwederowie. – Zauważyłam w czynszu opłatę od 1 lutego za sprzątanie budynku i otoczenia po psie, którego kiedyś sama zgłosiłam do spółdzielni, bo taki wywiad był prowadzony. Płacę ponad 18 zł. Oczywiście nie wszyscy to zgłosili, a niektórzy mają po dwa psy – mówi.
Od jednego z pracowników spółdzielni miała usłyszeć, że ci mają dowiadywać się, kto ma psiaki, żeby nikt nie unikał opłat. Sprawdzenie nie jest trudne, bo sąsiedzi widzą, gdy ktoś idzie ze zwierzakiem na spacer.
– Moim zdaniem taka opłata jest spółdzielczym reliktem komunistycznej solidarnościowej odpowiedzialności zbiorowej. Każą mi płacić nawet, jak ktoś, jak ja, sprząta po swoim psie. Dlaczego mam w tej sytuacji płacić? Czy to oznacza, że skoro płacę to nie muszę sprzątać po psie? – pyta pani Ewa. O temat opłaty zapytaliśmy u źródło, w Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
– Opłata za sprzątanie budynku i otoczenia po psie nie jest nowa. Wprowadził ją najwyższy organ spółdzielni, w tamtym czasie, zebranie przedstawicieli członków w 2004 roku. Od 1 lutego 2025 r. są zmienione wysokości stawek poszczególnych składników czynszu, w tym tej opłaty, o czym zgodnie z przepisami informowaliśmy 3 miesiące wcześniej – mówi „Expressowi Bydgoskiemu” Wojciech Michalak, zastępca prezesa zarządu Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Dodaje, że co roku możliwe jest przygotowanie nowej uchwały, zmieniającej przepisy z 2004 roku, ale do tej pory nikt takiego projektu nie zgłaszał. Mało jest również uwag mieszkańców dotyczących zasadności opłaty. W czynszu widnieją dwie pozycje – sprzątanie budynku i otoczenia (dotyczy lokatorów) i „sprzątanie budynku i otoczenia (pies)”. W jaki sposób weryfikowane są informacje o posiadaniu zwierzaka?
– Mieszkańcy składają oświadczenie pod groźbą odpowiedzialności karnej – deklarują, ile mieszka osób oraz ile posiadają psów. Na tej podstawie wprowadzone są opłaty. Regulamin dotyczący kosztów utrzymania zasobu pozwala nam zrobić wywiad środowiskowy i poprosić sąsiadów o wypowiedzenie się w temacie, czy ktoś ma psa. Wtedy wysyłamy pismo do mieszkańców z prośbą o uściślenie informacji. Gdy ktoś upiera się, że nie ma psa, a sąsiedzi twierdzą inaczej, zostaje nam droga sądowa – tłumaczy zastępca prezesa zarządu BSM.
Nie chodzi o odchody
W zależności od bloku czy osiedla, sprzątają firmy zewnętrzne, zatrudnione przez spółdzielnie lub pracownicy zatrudnieni w BSM na etacie. Jak tłumaczy zastępca prezesa, przepis o sprzątaniu po psie jest źle interpretowany i nie zwalnia nikogo z noszenia ze sobą woreczków na spacer.
– On nie dotyczy potrzeb fizjologicznych psa i sprzątania po nich. Każdy kulturalny człowiek powinien robić to sam. Ta opłata (taka idea przeświecała osobom, które to wprowadzały) dotyczy większego ruchu, jaki generowany jest na klatce przez posiadaczy psów. Chodzi o zwykłe sprzątanie, nie zbieranie odchodów po zwierzakach – wyjaśnia Wojciech Michalak.
Spółdzielnia jest w Bydgoszczy prekursorem we wprowadzeniu opłaty. Stawki są różne, a podwyżka, którą otrzymali mieszkańcy w lutym jest rzędu ok. 5-8%. Po jej wprowadzeniu mieszkańcy nie zgłaszali się do BSM ze skargami w tej sprawie.
