Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dla Torunia Eurowizja, nie dla Bydgoszczy Camerimage. A co dla nauczycieli…

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Fot. Dariusz Bloch
Chciałam napisać o czymś innym. Naprawdę. W minionym tygodniu bowiem nic tak nie rozpaliło emocji i wyobraźni, jak zapowiedziany strajk nauczycielski oraz „brawurowe” komentarze do niego chlapnięte przez elity rządzące. Zwłaszcza ten o dodatku do nauczycielskiej pensji, które można sobie załatwić poprzez rozmnażanie (się, a nie portfela)...

Mam do tego osobisty stosunek, choć przy tablicy nie pracuję. 30 lat temu skończyłam polonistykę ze specjalnością nauczycielską, podobnie jak moja przyjaciółka. Drogi zawodowe nam się od razu rozeszły, dziś ona jest świetną nauczycielką w podstawówce i (jeszcze) gimnazjum. I choć zarabia w sumie trochę więcej niż ja, dołożyłabym jej drugie tyle za to, co i jak robi.

Propozycja, by skorzystała z 500 plus jest zaś nie tylko grubiańska, ale i dość niewczesna. Obraźliwa przecież jednak dla każdej nauczycielki i nauczyciela, niezależnie od wieku. Podobnie jak sugestie, że to grono pedagogiczne jest wyłącznie odpowiedzialne za chaos, jaki dotknie w kwietniu uczniów i rodziców. Wytykanie pogrywania sobie z nimizamiast wyboru subtelnych metod i środków. Serio?...

Naprawdę ktoś mógłby uwierzyć, że wywieszenie flagi protestacyjnej jest dziś orężem w walce o swoje?... Świetnego porównania użyła prezes lokalnego oddziału ZNP, mówiąca w radiowej dyskusji, że piloci i stewardessy swoje osiągają dopiero wtedy, gdy odmówią pracy, ściągając na pracodawców gniew tych, którym zrujnowali turystyczną podróż życia albo życiowy wyjazd biznesowy.

Łatwo mi pewnie mówić, bo nie jestem uczniem niepewnym swojego egzaminu w kwietniu ani przejętym nim rodzicem, ale... Nie o tym jednak, nie o tym. Miniony tydzień okazał się także gorący na rynku transferowym. Nie mniejsze emocje niż przyszłość Stefana Horngachera (swoją drogą, pomyślałam sobie, że jest coś na rzeczy, gdy w Seefeld trener z równym zainteresowaniem oglądał w monitorze skoki nie tylko Kamila Stocha, ale i Karla Geigera) wzbudziło w czwartek ogłoszenie informacji, że ostatecznie tegoroczna edycja festiwalu Camerimage odbędzie się w Toruniu.

Camerimage już nie w Bydgoszczy

Niby żadnego zaskoczenia nie ma, jak z Horngacherem. Z wypowiedzi prezydenta Zaleskiego wynika, że „organizator uznał, że jest możliwość zorganizowania festiwalu w warunkach toruńskich”. Jak pamiętamy, baza bydgoska była ciągle niedostateczna, jak na potrzeby Camerimage, nasze dofinansowanie za małe, a wizjonerstwo - ograniczone.

Wszystko to, jak widać, znalazł dyrektor Żydowicz w Toruniu. Na razie na rok, na razie nie wiadomo, za jaką cenę. Toruń, matecznik festiwalu, czekał na powrót imprezy 20 lat, bo kiedyś też okazał się za ciasny. Może nawet dla sąsiadów jest to jakieś otarcie łez, bo ledwie dzień wcześniej prezes TVP ogłosił, że to nie Toruń, a Gliwice, zorganizują następny finał juniorskiej Eurowizji?...

Podobnie jak do buntu nauczycieli, do zjazdu operatorów filmowych mam bardzo osobisty stosunek. Jako zaprzysięgła wielbicielka Camerimage, życzyłabym sobie, żeby kiedyś firma jednak „przeprosiła się” z Bydgoszczą i święto światowego kina wróciło do nas. Bywałam na tym festiwalu od początku, miewałam długie zęby i warczałam na to, co robił jego dyrektor. Kurczę, ale gdyby nie on, kto z nas mógłby usłyszeć Kennetha Branagha recytującego Szekspira?...

Flash Info odcinek 5 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!