Gdyby nauczycielskie związki zawodowe do końca trzymały się razem, nie doszłoby do podpisania separatystycznej ugody z rządem przez jeden z nich.
Może warto też było pójść na całość, ogłosić w szkołach strajk okupacyjny i w ten sposób, nie oglądając się na lamenty uczniów i ich rodziców, zablokować przygotowania do egzaminów: gimnazjalnego, ósmoklasisty i maturalnego.
Może wreszcie można było wcześniej zgromadzić pieniądze na finansowe wsparcie uczestników strajku.
Było, minęło. Jestem przekonany, że opór rządu przed spełnieniem nauczycielskich żądań byłby mniejszy, gdyby strajku nie firmował Związek Nauczycielstwa Polskiego - organizacja mocno związana z polityczną opozycją wobec PiS. Dziś plany odwieszeniu czynnego strajku można raczej między bajki włożyć. Muszą minąć lata, by nauczyciele otrząsnęli się z niedawnej porażki.
Smaki Pomorza i Kujaw – odc. 1: Śliwka Strzelecka.
