Z innego jednak powodu. Nie pozwolę sobie wmówić, że życie mego pokolenia i pokolenia moich rodziców do roku 1989 nie miało żadnej wartości.
Że jedynymi cennymi istotami z tamtego okresu, o których pamięć powinna przetrwać, są żołnierze wyklęci i czynni dysydenci z późniejszych lat - a i oni nie wszyscy, bo przecież „solidarnościowa” opozycja od dawna jest głęboko podzielona.
Nie da się skazać na zapomnienie dwóch pokoleń Polaków, którzy w PRL uczciwie pracowali i starali się służyć Orłu Białemu, choć był bez korony.