Topniejący śnieg i sople spadają na nas z dachów, pod nogami coraz mniej chodników, a coraz więcej lodowisk. Wczoraj niepozorna rzeczka Flisek zalała piwnice przy ul. Nakielskiej.
<!** Image 3 alt="Image 164183" >
- Ulice w centrum Bydgoszczy są jak pole minowe. Na chodnikach zalegają wysepki lodu, pryzmy śniegu, kałuże zajmują całą szerokość przejścia, a do tego wszędzie leżą psie odchody, w które można łatwo wpaść. W takie dni najlepiej nosić odzież ochronną albo w ogóle nie wychodzić z domu. Ale przecież do pracy trzeba jakość dotrzeć - opisuje pani Marta, mieszkanka Śródmieścia.
<!** reklama>
- Wyłożyłem się jak długi. Dobrze, że nic sobie nie złamałem i skończyło się na siniaku, bo w moim wieku to mógł być groźny upadek. Czy naprawdę nikt nie oczyszcza tych ulic? - żali się pan Zbigniew.
Nierówna walka
Dodatnie temperatury w samym środku zimy zgotowały mieszkańcom małe piekło. Drogowcy nie nadążają z uprzątnięciem śniegu, który na zmianę topi się i lekko przymarza na ulicach.
<!** Image 2 alt="Image 164183" >
- Rano sypiemy piasek, a w nocy nawet przy dodatniej temperaturze z ziemi wychodzi tzw. zamróz i znowu jest ślisko. Wilgoć z powietrza opada na ziemię w postaci szadzi. To nierówna walka - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik bydgoskiego Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Do wczorajszej bitwy zaangażowano dodatkowe siły.
- Od 4 rano na przystankach pracowało 50 osób, 116-osobowa ekipa zajmowała się chodnikami, które są objęte planem zimowego odśnieżania, a grupa 3 osób wyjeżdżała samochodem na specjalne interwencje. Tylko wczoraj do godziny 10 rano przyjęliśmy 9 zgłoszeń - wylicza Robert Dobrosielski, wicedyrektor ratuszowego wydziału zarządzania kryzysowego.
Ortopeda alarmuje
Jednak mimo wszystko ofiar warunków atmosferycznych jest sporo. Topniejący śnieg i sople lodu spadały z dachów. Kałuże na chodnikach utrudniały przejście, a utrzymująca się na lodzie woda gwarantowała mocny poślizg i bardzo bolesny upadek. Tylko wczoraj na ostrym dyżurze w szpitalu im. Jurasza przyjęto blisko 100 takich przypadków.
- Wśród najczęściej powtarzających się urazów były stłuczenia, zwichnięcie nadgarstka, złamanie kości podudzia i kości przedramienia czy skręcenie kostki. Zwiększyliśmy liczbę personelu, na dyżur przyszło też więcej lekarzy ortopedów. Mimo wszystko po południu oddział pracował na cztery ręce - relacjonuje Marta Laska, rzeczniczka szpitala. - Lekarze apelują do mieszkańców, aby w przypadku urazu nadgarstka zdejmowali biżuterię i zegarki, zanim ręka opuchnie. Później trudno jest uwolnić pacjenta od tych ozdób.
Wisła spokojna, Flisek nie
Wbrew pozorom nie grożą nam podtopienia. Wody Brdy utrzymują się na bezpiecznym poziomie, a specjaliści cały czas obserwują Wisłę, która również nie stwarza zagrożenia. Tylko pomiędzy Warszawą a Włocławkiem z powodu zatoru lodowego Wisła uniosła się powyżej stanu alarmowego. Ale już w okolicy Torunia i bydgoskiego Fordonu rzeka jest spokojna.
Natomiast w okolicach Starego Kanału Bydgoskiego zaskoczyła mieszkańców ul. Nakielskiej niewielka rzeczka Flisek, która w lecie czasami nawet zasycha.
- Prawdopodobnie z powodu roztopów rzeczka trochę wezbrała i wylała się na pobliskie podwórka. Woda zalała piwniczną kotłownię w jednym z pobliskich domów. Trzeba było ją wypompować i zabezpieczyć workami z piaskiem wyrwę w korycie Fliski - wyjaśnia Jarosław Koprowski, rzecznik prasowy bydgoskiej straży pożarnej.
Roztopy w mieście utrzymają się przynajmniej do końca tygodnia. W sobotę i w niedzielę synoptycy zapowiadają kolejne ocieplenie - słupek rtęci będzie pokazywał 8 stopni powyżej zera.
- W poniedziałek temperatura może nieco spaść, bo wiatr z południa przywieje nam trochę mroźnej pogody. Liczymy jednak na to, że powietrze z zachodu złagodzi przymrozki - przewiduje Robert Dobrosielski.