Nasz świat płotem podzielony [KRONIKA BYDGOSKA]

Pojechałem na koniec Wyżyn i przekonałem się, że ludzie sami kazali się zamknąć w getcie za dwumetrowym płotem i nawet za to zapłacili. Dziś jeszcze, błądząc po labiryncie , można przebić się do Wolnego Miasta Bydgoszczy. Ale za parę tygodni będzie to niemożliwe. Getto czeka na ostatnie furtki, po czym zostanie zamknięte na klucz.

Wiem, że za płotami wokół bloków stoją argumenty: bezdomni, pijacy, chuligani, złodzieje, obcy parkujący na naszych miejscach. Rozumiałbym je jednak lepiej, gdyby za ogrodzeniem znajdowało się coś przyjaznego dla mieszkańca. Tymczasem, poza rachityczną roślinnością, w sektorach getta rzadko można dostrzec namiastkę placu zabaw, a nigdzie nie uświadczysz ławki. Co znamienne, placu zabaw i ławki próżno też szukać za płotami wielu nowych bloków. Na przykład olbrzyma przy rondzie Kujawskim. Za oknami huczące od świtu do nocy skrzyżowanie. Za nim największe centrum handlowe w regionie. Najbliższe ciche miejsca dla matki z dzieckiem to skwer obok cmentarza na Wzgórzu Wolności i Wzgórze Dąbrowskiego. Trzeba być dobrym piechurem, by dopchać tam wózek.

Bydgoszcz i Toruń płotem podzielone. Pod koniec marca sztachetą z tego płotu w Sejmie wymachiwać będą posłowie z obu miast. Nadchodzi czas czytania projektu ustawy o powołaniu uniwersytetu medycznego nad Brdą. Kilkanaście dni temu w wywiadzie dla „Expressu” parę procent szans na sukces tego przedsięwzięcia dał jeden z wpływowych polityków PiS z Bydgoszczy (czytelnik tego nie wie, bo polityk przestraszył się szczerości i skreślił ów fragment podczas autoryzacji). Wcześniej i ja publicznie pytałem promotorów projektu: Jaki jest plan B? Czy wykorzystując 160 tysięcy podpisów za uniwersytetem, nie warto równolegle zabiegać o kompromis z UMK, korzystny dla Collegium Medicum? We wtorek o plan B spytał posła Pawłowicza dziennikarz Radia PiK. „To jest win-win situation” - zaśmiał się poseł. Czyli sytuacja, w której każde rozwiązanie jest zwycięstwem. Owszem, ale chyba tylko dla posła Pawłowicza. Powstanie uniwersytet, to zbudują mu w mieście pomnik. Nie powstanie, to Pawłowicz, poseł PO, zbije kapitał polityczny. Projekt odrzuci przecież Sejm zdominowany przez PiS. Prezydent Bruski ostatnio wspomniał zaś o związku uczelni, do którego chce zachęcić... szantażem (wspomogę tylko tych, którzy wejdą w związek). Zły to początek. Środowisko akademickie jest bardzo czułe na punkcie własnej niezawisłości. Pierwszy i na razie jedyny z nowo wybranych rektorów - prof. Kaszuba z Akademii Muzycznej - już zdążył się grzecznie zdystansować od tego pomysłu.

Okrągły stół we Włocławku nic nie dał, bo nie mógł. Takie spotkanie musi poprzedzać dyskretna „Magdalenka”. - Jarosław Reszka

Nasz region płotem podzielony. Okrągły stół we Włocławku nic nie dał, bo nie mógł. Takie spotkanie, z mikrofonami i kamerami za plecami stołowników, musi poprzedzać dyskretna „Magdalenka”. To tam wpierw zaciekle walczy się o swoje, a potem obmyśla, co zostanie przedstawione jako sukces i rozdaje role przed talk-show rejestrowanym przez media. Z włocławskiego marnego spektaklu w pamięci pozostanie tylko złota myśl marszałka o… sobie samym: „Kopernik i Galileusz też mieli problem z udowodnieniem rzeczy oczywistych”. Szkoda, że nie każdy, kto z Torunia, to Kopernik.