https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw był rozkaz czy namysł? Afera w bydgoskiej jedniostce wojskowej

Jarosław Reszka
Budowa jednego ze szpitali polowych
Budowa jednego ze szpitali polowych Paweł Relikowski
Doczekaliśmy się afery z udziałem minimum czterech żołnierzy 1. Wojskowego Szpitala Polowego w Bydgoszczy, który to oddział z poświęceniem budował covidowy lazaret w Warszawie. O poświęceniu piszę bez przekąsu, w przeciwieństwie dowodzeniu tymi pracami.

Zobacz też wideo: Apel do ozdrowieńców: oddawajcie krew!

Jak często w zdarza się w takich przypadkach, mamy do wyboru dwie wersje zdarzeń. W tej wygodnej dla szefostwa bydgoskiej jednostki cała wina za fatalny rozwój wypadków spada na zakażonego wirusem, niesubordynowanego żołnierza (a raczej „niesubordynowaną żołnierz”, bo chodzi o kobietę), który łamiąc rozkaz dowódcy, bezceremonialnie wtarabania się do jednostki, siejąc w niej zarazę. W wersji, która spowodowała śledztwo, nim zakażony/a żołnierz znalazł/a się na terenie jednostki, nastąpił cały ciąg błędnych, lekceważących niebezpieczeństwo rozkazów, które chory/a po prostu musiał/a wykonać.

Na ten sam temat

Nie wiem, gdzie leży prawda. Mój rozum i doświadczenie z wojska podpowiadają mi jednak, że, po pierwsze, ktoś zakażony covidem z objawami (gorączka, biegunka, wymioty) na pewno marzy jedynie o łóżku, a nie pcha się do roboty, i to wbrew poleceniom przełożonych. Po drugie, szukanie kozła ofiarnego wśród podwładnych jest starą jak wojsko, nie tylko polskie, taktyką ratowania czterech liter przez tych dowódców, którzy szybciej rozkazują niż myślą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski