https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nagi i umazany kałem człowiek biega po ulicy

Jarosław Jakubowski
Mieszkańcy ul. Chodkiewicza próbują pomóc choremu psychicznie sąsiadowi. 45-latek wymaga specjalistycznej opieki. Wiedzą o tym w MOPS i w sądzie, ale czas ucieka, a działań nie ma.

Mieszkańcy ul. Chodkiewicza próbują pomóc choremu psychicznie sąsiadowi. 45-latek wymaga specjalistycznej opieki. Wiedzą o tym w MOPS i w sądzie, ale czas ucieka, a działań nie ma.

<!** reklama>

Pan Stanisław siedzi przy stole w altanie pana Ryszarda, sąsiada, u którego obecnie mieszka. Ma siwe włosy, nosi okulary. Jest bardzo szczupły, mówi niewiele. Pan Stanisław ma 45 lat i umysł kilkuletniego chłopca. Stwierdzono u niego upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym, połączone z zaburzeniami osobowości.

- Po przedwczesnej śmierci rodziców chłopakiem zajął się wuj, mieszkający w sasiedniej kamienicy kawaler. Dopóki żył, wszystko układało się w miarę dobrze. Ale w marcu wujek zmarł i ze Stasiem zaczęły dziać się dziwne rzeczy - mówi 60-letni pan Ryszard, który jest nieformalnym opiekunem 45-latka. Zna go od małego.

Kilka razy pan Stasiu nagi biegał po ulicy, wysmarował kałem siebie i cały pokój. Trafił na oddział psychiatryczny przy Kurpińskiego, stamtąd na leczenie do Świecia. Wrócił wychudzony, ale spokojniejszy. Tylko że spokój nie trwał długo, bo następnego dnia znowu powtórzyła się sytuacja z obnażaniem i brudzeniem.

<!** Image 3 align=none alt="Image 215273" sub="Bohater naszego artykułu czuje się dobrze u swojego sąsiada, ale wie o tym, że może zostać umieszczony w ośrodku. Chce trafić gdzieś blisko, żeby mogli odwiedzać go znajomi.(Fot.: Tomasz Czachorowski)">

- Stasio nie jest zdolny do samodzielnego funkcjonowania, nic sam przy sobie nie zrobi. Nawet jeść nie potrafi, bo na przykład wsadza sobie do ust całą parówkę i połyka - dodaje pan Ryszard, który zajmował się w chorobie wujkiem pana Stanisława. A teraz opiekuje się ciężko chorą na raka żoną. - Obiecałem jego wujkowi, że zajmę się Stasiem i jest mu u mnie dobrze, ma własny pokój z łóżkiem i telewizorem, je to, co my, ale ja naprawdę nie jestem w stanie się nim fachowo zająć - mówi mężczyzna.

I podaje znaczący przykład. Lekarze, do których ze Stanisławem przyjeżdżał, nie chcieli go wpuszczać razem z nim do gabinetu, bo jest osobą obcą. - A przecież piorę jego majtki! - oburza się pan Ryszard.

O problemach z zaburzonym psychicznie 45-latkiem było informowane pogotowie ratunkowe („Co nam pan głowę zawraca, przecież w tym czasie może gdzie indziej umierać człowiek” - usłyszał pan Ryszard) oraz policjanci („nie możemy interweniować, kiedy biega nago po posesji” - stwierdzili funkcjonariusze).

Chory 45-latek otrzymuje rentę i zasiłek pielęgnacyjny - razem nie wystarczyłoby na opłacenie 750 zł czynszu w mieszkaniu, zajmowanym wcześniej z wujkiem. Dlatego właściciel tamtej kamienicy machnął ręką na dług, ale jednocześnie zapieczętował mieszkanie.

Mężczyzna ma siostrę koło Inowrocławia, ale ona nie wyraziła chęci zaopiekowania się bratem, podobnie jak dalsza rodzina.

MOPS złożył wniosek o umieszczenie pana Stanisława w ośrodku pomocy społecznej w kwietniu. „Dalszy pobyt Uczestnika w obecnym środowisku zamieszkania nie jest możliwy, ponieważ Ośrodek Pomocy Społecznej nie może zapewnić opieki w wymaganym zakresie” - napisała dyrektor MOPS Renata Dębińska. Było to 5 kwietnia. Od tamtego czasu „Uczestnik” już kilka razy przyprawił sąsiadów o palpitację serca.

- Nie wiem, dlaczego to tak długo trwa, ale czy nie można umieścić go tymczasowo w jakimś ośrodku, do momentu wydania decyzji przez sąd? - pyta pan Ryszard.

Na pytanie, o czym marzy, pan Stanisław odpowiada: - Żeby było dobrze...

Ktoś go postraszył, że zostanie umieszczony w ośrodku w Suwałkach, ale on chce blisko, w Bydgoszczy albo w Bożenkowie. - Sąd wydaje decyzję odnośnie umieszczenia w ośrodku, ale każda taka placówka ma swoją specyfikę i dlatego o konkretnej lokalizacji decyduje komisja MOPS po zasięgnięciu opinii lekarzy - mówi Renata Olżyńska, kierownik ROPS „Bartodzieje”. Jak twierdzi, nikt jej nie informował o tym, że sąsiedzi nie są w stanie opiekować się panem Stanisławem. Nie wykluczyła, że na czas postępowania sądowego zostanie on umieszczony np. w szpitalu.

W sprawie przedłużającego się postępowania sądowego wysłaliśmy pytania sędziemu Włodzimierzowi Hilli, rzecznikowi prasowemu Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Wczoraj nie udało nam się uzyskać odpowiedzi. 

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski