Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadzieja dla chorego serca

Maria Warda
Znany i ceniony przez pacjentów powiatu żnińskiego specjalista postanowił zawalczyć o środki unijne na rozwój swego gabinetu. Udało się.

Znany i ceniony przez pacjentów powiatu żnińskiego specjalista postanowił zawalczyć o środki unijne na rozwój swego gabinetu. Udało się.

Proszę zdradzić, ile pieniędzy udało się Panu zdobyć, z jakiego programu i na jaki cel...

Projekt, na który pozyskałem 272 212 złotych dofinansowania ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, jest zatytułowany „Utworzenie Centrum Diagnostyki Obrazowej i Kardiologicznej w Żninie”. Jego całkowita wartość wynosi 457 744 złote. Z budżetu państwa otrzymałem 48 037 złotych, mój wkład własny, czyli pożyczka, to 137 250 złotych.<!** Image 2 align=none alt="Image 189091" sub="Fot. Maria Warda">

Na co przeznaczył Pan te pieniądze?

Zakupiłem dla Centrum Diagnostyki Obrazowej i Kardiologicznej, które prowadzę w Żninie od 2004 roku, między innymi, aparat do mobilnej diagnostyki USG w domu pacjenta, wielogłowicowe urządzenia USG, Holter - nowoczesny sprzęt do całodobowego monitorowania pracy serca. Mam nadzieję, że dzięki tym urządzeniom uda się złagodzić problem długiego czasu oczekiwania na usługi diagnostyki medycznej w Żninie. Co ciekawsze, mogę nawet robić EKG w domu pacjenta.

Tylko czy chorych będzie na to stać?

Zrobię wszystko, aby koszty badań były jak najniższe. Będę starał się organizować „białe niedziele”, kiedy badania są bezpłatne. Uważam, że takie akcje są potrzebne. Jeśli policzymy koszty dojazdów na badania do Bydgoszczy i te straszne, bardzo odległe terminy, to dojdziemy do wniosku, iż lepiej poddać się badaniu na miejscu przez swojego lekarza.

Rzeczywiście, ma Pan opinię „swojego lekarza”, ale proszę mi powiedzieć, czy te pieniądze, które pan pozyskał dla swojego gabinetu, nie mogły zasilić naszego szpitala...

Zabiegałem o to, ale okazało się, że Pałuckie Centrum Zdrowia, jako spółka ze 100-procentowym udziałem powiatu, nie mogła starać się o dofinansowanie z tego projektu. To były fundusze dla takich gabinetów jak mój. Zresztą dla szpitala też udalo mi się zdobywać pieniądze, ale z innych funduszy.

Pracuje Pan w szpitalu, leczy w „Epoce” i prowadzi działalność gospodarczą, czyli swój gabinet. Czy to normalne?

Oczywiście, że nie. Niestety, teraz lekarzy zatrudnia się w ramach kontraktów. W tej sytuacji muszą oni prowadzić działalność gospodarczą. Podobnie jest zresztą z pozostałym białym personelem. Nie podoba mi się to. Zrodziło się wokół tego wiele nieporozumień. W krajach Unii Europejskiej lekarze są zatrudnieni na umowy o pracę, jednak gdyby u nas wprowadzić system 42 godzin pracy w tygodniu, łącznie z dyżurami, zabrakłoby lekarzy. Kiedy jesteśmy na kontraktach, musimy zadbać o swoją przyszłość. Robili to inni, robiłem i ja. Jednak lecząc pacjentów i w szpitalu, i w przychodni, można zauważyć, jaki ten nasz system jest niewydolny.

Niewydolny? Ja mam wrażenie, że jest to system zagrażający nie tylko zdrowiu, ale i życiu, skoro na przyjęcie przez kardiologa pacjent musi czekać kilka miesięcy. Rzeczywiście mamy tylu chorych?

To nie tylko kwestia ilości chorych, ale systemu, który godzi nie tylko w pacjenta, ale i lekarza rodzinnego. Od niedawna lekarz pierwszego kontaktu nie ma prawa zapisać takiego czy innego leku, jeśli pacjenta nie zbada specjalista. Dlatego prawie większość chorych musi iść do kardiologa, endokrynologa, urologa, ortopedy tylko po to, aby ten potwierdził chorobę i zapisał lek, który z powodzeniem zapisywał dotąd lekarz rodzinny. Wprowadzona reforma godzi po prostu w godność lekarzy rodzinnych, o pacjentach nie wspomnę.

Znajomy był u swojej lekarki i ta zapisała mu drogi lek. Nie wykupił go, bo najzwyczajniej nie było go na to stać. Podczas kolejnej wizyty powiedział o swoim problemie, a lekarka zapisała mu ten sam lek na ryczałt. Co można pomyśleć o takim lekarzu?<!** reklama>

Najlepiej spróbować go choć trochę zrozumieć. Proszę sobie wyobrazić, że ten sam lek może być zapisany na ryczałt lub nie. To zależy od choroby. Na przykład przy zapaleniu migdałków nie mam prawa zapisać augmentinu na ryczałt, chociaż bardzo dobrze skutkuje, ale przy innej infekcji taka możliwość istnieje. Teraz lekarz, zamiast badać kolejnych pacjentów, powinien analizować listę leków i chorób, aby nie popełnić błędu. Tylko, że przy takiej metodzie mógłby w ciągu dnia zbadać co najwyżej 4 pacjentów, a nie 15 czy 20. To po prostu nierealne.

TECZKA PERSONALNA:

Tomasz Kuss, lekarz chorób wewnętrznych

Mieszka w Wenecji. Absolwent Akademii Medycznej w Poznaniu. Pacjenci wysoko cenią jego kompetencje. Odpoczywa słuchając muzyki poważnej i koncertów SDM. Kocha teatr. Lubi grać w tenisa ziemnego. Marzy, aby praca zawodowa nie kolidowała z jego życiem rodzinnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!