Erupcja emocji, zbiorowa rosyjska ruletka - oto, co działo się wczoraj w sercu Bydgoszczy. Wynik meczu ważny, ale najważniejszy był tłum szalejących bydgoszczan, wystrojonych w narodowe barwy.
<!** Image 3 align=none alt="Image 190898" >
Kiedy w 57. minucie meczu Kuba Błaszczykowski przywrócił Polakom wiarę w narodową reprezentację kilka tysięcy przemoczonych bydgoszczan zwariowało na Starym Rynku.
Ludzie rzucali się sobie w ramiona. Kobiety wrzeszczały, mężczyźni wyli. Szyby w oknach kamienic okalających rynek drżały, jakby miały eksplodować. Warto było czekać na te chwilę i podtrzymywać naszych nawet wtedy, na stary rynek spadło nieszczęście w 37. minucie.<!** reklama>
- Polacy jesteśmy z wami! Polacy jesteśmy! Polacy jesteśmy z wami! - skandowali wówczas ludzie uczepieni płotków, przycupnięci na kwietnikach i gdzie tylko się dało; cudem utrzymujący równowagę w niemiłosiernym ścisku.Przed samym telebimem może znajdowało się blisko tysiąc osób, tak jak to przewidzieli organizatorzy strefy kibica, ale wokół zgromadziło się kilka razy więcej fanatyków futbolu.
<!** Image 4 align=none alt="Image 190900" >
Zamknij parasol
Umalowani, w śmiesznych czapkach, opatuleni flagami, niektórzy z dziećmi na ramionach, inni z wózkami przykrytymi czym się dało, gdy zaczęło padać.
- Zamknij parasol! Zamknij parasol! - skandowali rozeźleni ludzie, gdy nagle na rynku zaczęły wybuchać parasolki piwnych kawiarenek, które skutecznie przesłaniały widoczność.
Gdzie jest mecz?!
- Pikniki do domu - darł się łysy, opalony młodzieniec w kierunku kobiety z parasolką. Ale prawdziwa furia zawładnęła umysłami i sercami kibiców, kiedy w 32. minucie obraz na gigantycznym telebimie najpierw znieruchomiał na kilkanaście sekund, a potem... zniknął.
- Gdzie jest mecz? Gdzie jest mecz? - krzyczało kilka tysięcy gardeł, gdy człowiek z obsługi technicznej wspinał się po stelażu. - Dzię-ku-jemy - odpowiedział tłum kilka minut później.
Zobacz galerię: Na Starym Rynku wybuchł wulkan. Polska-Rosja 1:1