Przeprawa ze Złotowa do Ostrówka jest możliwa dzięki kruszeniu lodu na jeziorze i usuwaniu kry z trasy, po której pływa wojskowa amfibia. Bardziej niż mrozu, mieszkańcy obawiają się odwilży.
<!** Image 2 alt="Image 167277" sub="Plutonowy Daniel Dobrogoszcz dowodzi grupą saperów na półwyspie Potrzymiech. Żołnierze często przenoszą towary na własnych barkach Fot. Renata Napierkowska">Aby łódź desantowa i amfibia mogły nadal przewozić mieszkańców i towary z Ostrówka do Złotowa i z powrotem, żołnierze muszą walczyć z... lodem.
- Musimy kruszyć lód i wyciągać krę na brzeg. Będzie trudniej, gdy wszystko stopnieje, półwyspowi zagraża powódź - mówi plutonowy Daniel Dobrogoszcz, który wraz grupą 10 żołnierzy z 2. Pułku Komunikacyjnego w Inowrocławiu od ponad miesiąca jest dla mieszkańców półwyspu Potrzymiech jedynym łącznikiem ze stałym lądem. Mróz poprawił sytuację najbardziej oddalonych od brzegu mieszkańców półwyspu. Podczas roztopów mogli się wydostać z domów wojskową amfibią. Teraz idą pieszo do miejsca, gdzie odbywa się przeprawa na drugi brzeg Gopła.
<!** reklama>
- Mieszkańcy próbują przechodzić na stały ląd po skutym lodem jeziorze. Jest to niebezpieczne, gdyż wytworzyła się pomiędzy powierzchnią wody a lodem poduszka powietrzna - mówi podpułkownik Andrzej Lis, rzecznik Inspektoratu Sił Wsparcia.(Ren)