Do sklepu, do lekarza, urzędu, na pocztę, do banku mieszkańcy Ostrówka mogą się przedostać tylko dzięki wojskowej łodzi lub amfibii. Żołnierze pozostaną tak długo, dopóki woda nie opadnie.
<!** Image 2 alt="Image 166404" sub="Wojskowa amfibia przewozi ludzi z Ostrówka do Złotowa, a także wozy służb ratunkowych oraz prywatne samochody mieszkańców Fot. Renata Napierkowska">W środę Mirosława Bryk, która straciła palce w wypadku, dojechała do lekarza tylko dzięki wojsku i strażakom. Kobieta wsiadła do strażackiego wozu, który na drugi brzeg przewiozła przez wodę amfibia. Potem przesiadła się do karetki pogotowia, która zabrała ją do szpitala. Marek Dominiak, żeby pojechać do miasta i pozałatwiać zaległe sprawy, poprosił o pomoc wojsko w przetransportowaniu na stały ląd samochodu.
- Trochę się tych zaległych spraw nazbierało w gminie, trzeba też zrobić większe zakupy, więc samochód jest mi potrzebny, by to wszystko pozałatwiać - tłumaczy mieszkaniec odciętej od świata wsi.
<!** reklama>
W Ostrówku są 33 gospodarstwa. Łącznie półwysep zamieszkuje 110 ludzi.
- Prom nie kursuje, samochód strażacki, który dowoził dzieci do szkół, nie da już rady przejechać, a nasz półwysep zamienił się w wyspę - mówi sołtys Ostrówka, Roman Ziemkiewicz.
Woda na Gople praktycznie cały czas się podnosi od centymetra do dwóch na dobę. Niektóre domy zostały zupełnie odcięte, bo jezioro zalało drogę prowadzącą do wielu posesji. Trzy razy w tygodniu wojskowa amfibia zabiera mieszkańców na zakupy. Na brzegu w Złotowie czeka samochód, który przywozi świeże pieczywo i inne podstawowe artykuły spożywcze. Amfibia kursuje zresztą na każde żądanie.
<!** Image 3 alt="Image 166404" sub="Wojskowa amfibia przewozi ludzi z Ostrówka do Złotowa, a także wozy służb ratunkowych oraz prywatne samochody mieszkańców Fot. Renata Napierkowska">- Bez wojska nie dalibyśmy rady się stąd wydostać. To już druga taka powódź w moim życiu. W 1980 roku zalało nas latem, więc było łatwiej. Mieszkam tu od urodzenia, to już 66 lat i nie zamierzam się nigdzie wyprowadzać. Jakoś się tę powódź przetrzyma - zapewnia Bogusław Młodzikowski.
Tarsylia Puchalska mieszka w Ostrówku 47 lat. Przeprowadziła się po ślubie, jednak też nie wyobraża sobie życia gdzie indziej.
- Podczas tamtej powodzi w latach 80. woda szybciej opadała. Teraz cały czas się utrzymuje. Jednak odkąd mamy wojsko na miejscu, to czuję się bezpiecznie, bo wiem, że nic nam nie grozi. Zawsze można na nich liczyć, bo chłopaki spisują się na medal - chwali żołnierzy z 2. Inowrocławskiego Pułku Komunikacyjnego, którzy obsługują łódź desantową i PTS.
Wojsko nie tylko przewozi ludzi i pojazdy, ale również płody rolne, węgiel oraz zwierzęta. W ubiegłym tygodniu żołnierze przygotowali lądowisko dla śmigłowca ratunkowego, który przybył po jednego z mieszkańców z ostrym zapaleniem nerek. O bezpieczeństwo mieszkańców wsi odciętej od stałego lądu dba 12 żołnierzy z inowrocławskiego pułku.
- Dziennie wykonujemy od 30 do 70 kursów. Dostarczamy też żywność starszym mieszkańcom najbardziej oddalonych gospodarstw. Oni także nie chcą słyszeć o ewakuacji. Od poniedziałku liczba kursów zwiększy się, bo będziemy przewozić uczniów do szkół. Jesteśmy tu od trzech tygodni i zostaniemy tak długo, jak ludzie będą nas potrzebować - zapowiada dowódca grupy obsługującej prom i łódź desantową, plutonowy Daniel Dobrogoszcz.