Dla każdego szkoleniowca takie otwarcie nowej pracy, w tym przypadku w Bydgoszczy, jest zapewne przyczyną co najmniej kilku nieprzespanych nocy. Co się stało, że piłkarze Zawiszy nagle stracili skuteczność (tylko jeden gol we wspomnianych pojedynkach), a obrona jest dziurawa jak szwajcarski ser?
Na te, i na inne pytania, związane z nieskuteczną grą wojskowych, trzeba szybko znaleźć odpowiedź. Bydgoszczanie w tym sezonie spisują się chimerycznie. Wcześniej przecież odnotowali dwa pewne zwycięstwa, potem nagle uszło z nich powietrze. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że w tym sezonie na zapleczu ekstraklasy nie ma - przynajmniej na razie -zdecydowanych faworytów i rywale też systematycznie gubią punkty. Wystarczą dwa--trzy wygrane mecze i zawiszanie znowu znajdą się na samym szczycie tabeli. Na razie na Gdańskiej tylko larum grają...