Najzabawniejszym gadżetem, jaki dostałam w tych dniach, był suwenir od kolegi zatrudnionego przez potentata energetycznego, który podarował mi książkę, thriller naukowy, traktujący o świecie pozbawionym... prądu. Praktyczne, zabawne (o ile się nie spełni!) i pomysłowe.
Tymczasem młodzi bydgoscy rodzice, którzy pojawią się w urzędzie miasta, by zarejestrować swoje nowo narodzone (nie „nowonarodzone”, jak uważa na swojej stronie internetowej ratusz) dziecko, otrzymają w prezencie bardzo sympatyczne ubranko, tzw. body, z napisem „Bydgoszcz” i symbolem „Przechodzącego przez rzekę”. Nie jest to, jak się przekonaliśmy, pomysł oryginalny, inne miasta (choćby Kruszwica) też na to wpadły, ale gdybym była młodą mamą, bardzo doceniłabym taki probydgoski i prorodzinny gest. Tu marketing profesjonalnie ruszył głową...