W uproszczeniu: mniejszość zamieszkująca przy błotnistych traktach będzie miała lepiej kosztem tych, którzy mają już szczęście mieszkać i pracować przy asfalcie. Apele o wykreślenie tego stwierdzenia skutku nie przyniosły, głosowanie - również.
O bydgoskim samorządzie piszę ponad 20 lat. Nie przypominam sobie sytuacji, by jakikolwiek prezydent mojego miasta świadomie napuszczał na siebie jego mieszkańców. W moim - i mam nadzieję, że nie tylko moim - rozumieniu pojęcia „miasto”, stanowi wspólnotę, w tym obowiązków, które wobec mieszkańców mają władze. Tramwaje i estakady są ważne, tak samo jak potrzeby mieszkańców Smukały i Łęgnowa. Ci ostatni płacą miejskie podatki podobnie do wyborców z Fordonu i Wyżyn. To, że jest ich mniej, nie oznacza, że należy ich lekceważyć.
PRZECZYTAJ:[SESJA RADY MIASTA] Opłaty nieodwołalnie idą w górę