https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mój przyjaciel pech

Tadeusz Oszubski
Chyba każdy potrafi wymienić przynajmniej kilka znaków, które wieszczą pecha. Co zaskakujące, naukowcy coraz częściej zajmują się tą kwestią. Chcą po prostu zweryfikować, na ile pech jest kwestią realną.

Chyba każdy potrafi wymienić przynajmniej kilka znaków, które wieszczą pecha. Co zaskakujące, naukowcy coraz częściej zajmują się tą kwestią. Chcą po prostu zweryfikować, na ile pech jest kwestią realną.

<!** Image 2 align=none alt="Image 159700" sub="W tradycji Zachodu „13” to pechowa liczba. Na zdjęciu obok: pechowa linia tramwajowa numer „13” w Zagrzebiu.">Wielu uczonych jest sceptycznych w kwestii pecha. Przykładowo, dr Joe Nickell, pracownik naukowy w Center for Inquiry w Amherst w stanie Nowy Jork, uważa tradycyjne symbole pecha za wierutną bzdurę. Jednocześnie sprawdza, czy za pomocą narzędzi naukowych można zweryfikować zjawisko pecha.

- Przesądy to w obliczu nauki cofanie się ludzkości - twierdzi dr Nickell. - Działa to w ten sposób, że ludzie, którzy są przekonani o działaniu pecha, szukają jakichkolwiek dowodów mogących potwierdzić to, o czym są przekonani. W nauce jest odwrotnie. Zaczynamy od dowodów i dopiero na ich podstawie budujemy przekonania.

<!** reklama>Trzynastego w piątek

Dr Nickell i jego personel z Center for Inquiry starają się udowodnić, że ich przekonanie jest słuszne. Od kilku już lat organizują w każdy piątek trzynastego dnia miesiąca specjalne imprezy, w trakcie których prowokują pecha. Przynoszą czarne koty, przechodzą pod drabinami i tłuką lustra na drobne kawałki. Wszystko po to, by udowodnić, że pech to tylko przesąd.

<!** Image 3 align=right alt="Image 159700" sub="Czarny kot chyba najczęściej kojarzony jest z pechem">- Nigdy nie ustalono korelacji między przynoszącymi podobno pecha wydarzeniami, a nieszczęściami, które pewnym ludziom się przydarzyły - oświadczył dr Nickell w wywiadzie udzielonym pod koniec września br. agencji AOL News. - W przesądach nie ma niczego racjonalnego bez względu na region, z którego się wywodzą. To tylko przekonania, na poparcie których nie ma naukowych dowodów.

Bardziej ostrożny od Nickella w ocenie pecha jest brytyjski pisarz Harry Oliver, autor opublikowanej we wrześniu książki „Black Cats & Four Leaf-Clovers”. Oliver przeanalizował w swojej pracy rozmaite pechowe przypadki, spróbował też zbadać korzenie najpopularniejszych przesądów.

Splunąć przez lewe ramię

W tradycyjnym zakazie przechodzenia pod drabiną, Oliver dostrzegł związek z początkami chrześcijaństwa. Według tego badacza, drabina ma symbolizować Trójcę Świętą, a przechodzenie pod nią to oznaka braku szacunku dla siły wyższej, co może zakończyć się nieszczęściem dla obrazoburcy. Oliver nie zapomina też o praktycznym wyjaśnieniu.

- Gdzie jest drabina, tam zwykle jest też człowiek, który na niej pracuje - wyjaśnia brytyjski badacz. - Przechodzenie w takim miejscu może prowadzić do różnego rodzaju wypadków. Tam młotek może komuś dosłownie spać na głowę.

Zdaniem Olivera, czarne koty tradycyjnie już wiązane są z uprawianiem czarów. Tym, którzy wierzą w koci zły omen, pisarz doradza stosowanie innej, równie starej tradycyjnej metody odczyniania uroku - trzeba splunąć za siebie, najlepiej przez lewe ramię.

Co do złej opinii, jaką cieszy się liczba 13, a już szczególnie połączenie trzynastki z piątkiem, Oliver wskazuje Biblię, jako źródło tego przekonania. Nowy Testament przekazuje, że Jezus miał 13 uczniów, a tym trzynastym był Judasz, który Jezusa zdradził.

Dyskusja nad tym, czy poważne traktowanie pecha ma sens i czy jest to problem godny analizowania przez naukowców, może trwać w nieskończoność. Jednak szczęście i pech to elementy realnego życia i właśnie życie dopisało w tej sprawie pointę. 24 września w Zagrzebiu trzy osoby zostały ranne na przystanku tramwaju linii numer 13. Przypadek?

Jak 4 października doniósł serwis Times Online News, wypadek w Zagrzebiu to kolejny element czarnej serii. Mieszkańcy tego miasta uważają linię tramwajową nr 13 za przeklętą, bo związane są z nią liczne tragedie, do których dochodziło od samego początku istnienia tej trasy. Do najpoważniejszego wypadku z udziałem tramwaju linii 13 doszło 31 października 1954 roku. Wówczas to tramwaj pędzący z prędkością 80 km na godzinę wyskoczył z szyn, zderzył się kilkakrotnie z drzewami rosnącymi na chodniku, wreszcie zatrzymał go betonowy słup ogłoszeniowy. W wypadku zginęło 19 osób.

Czarna seria w Zagrzebiu

Oficjalnie winą za tę tragedię obarczono motorniczego. Zastanawiające jest jednak, że linię nr 13 wtedy zlikwidowano. Na nieszczęście po ponad 40 latach, w 1996 roku, linię numer 13 reaktywowano. W tym przypadku szefowie miejskiej komunikacji Zagrzebia wykazali się zadziwiającym uporem, bo już w pierwszym miesiącu działania tramwajowej linii numer 13 doszło na niej do 4 wypadków. Według statystyk, w ciągu jednego roku tramwaje linii nr 13 stały się miejscem największej liczby mniej lub bardziej groźnych wypadków w mieście. Najgorszy w skutkach był wypadek, do którego doszło 27 maja 2008 roku o godz. 13. Jak podaje źródło, tramwaj linii nr 13 zderzył się z innym tramwajem, w wyniku czego rany odniosło 13 pasażerów.

Naukowcy, tacy jak dr Joe Nickell twierdzą, że pech to przesąd, bez jakiegokolwiek naukowego dowodu. Historia tramwajowej linii nr 13 z Zagrzebia przekazuje nam jednak co innego.

Warto wiedzieć

Znaki na szczęście

Harry Oliver zajął się w swych badaniach nie tylko pechem, ale też symbolami zwiastującymi szczęście.

Wg Olivera, tzw. trzymanie kciuków ma religijne korzenie, bo w tej pozycji dwa palce tworzą pochylony krzyż, stający się znakiem ochronnym. Z kolei przekonanie, że czterolistna koniczyna przynosi szczęście, wynika z faktu, że to rzadka roślina i już samo jej znalezienie jest szczęśliwym wydarzeniem.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski