Wbrew pozorom wierzenia i przesądy nie mają wielu zwolenników. Część osób po prostu jest zbyt zajęta, żeby zwracać uwagę na kolejne liczby w kalendarzu i przechodzą nad tym do porządku dziennego.
– Nie mam z piątkiem trzynastego żadnego kłopotu. Dla mnie to dzień jak co dzień. Ogólnie nie wierzę w przesądy. Również w przeszłości nic wielkiego się u mnie nie wydarzyło, nie miałem jakiś wyjątkowych nieprzyjemności – powiedział Tomasz Wiśniewski, rzecznik Urzędu Wojewódzkiego.
- Dla mnie to obojętne, czy mam do czynienia z czwartkiem, piątkiem lub poniedziałkiem. Nigdy jakoś szczególnie tego nie kojarzyłem. Przyjmuję to jako normalny dzień w pracy, czy w swojej działalności. Chociaż wiem, że niektórzy są przesądni. Też nie przypominam sobie żadnego incydentu z przeszłości, żeby coś konkretnego miało mi się wydarzyć tego dnia. Człowiek normalnie żył w tym pędzie czasu i wszelkich działań związanymi z pracą i bieżącymi sprawami. Tym bardziej, że w radzie miasta mamy teraz czym się zajmować – oznajmił radny miasta Bydgoszcz, Zdzisław Tylicki.
Nie brakuje także osób, które mają same dobre skojarzenia związane z tym "pechowym" piątkiem. – Ja mam same pozytywne wspomnienia. Niemal od zawsze. Mogę wspomnieć, że moje dziecko, jak i również tata urodzili się właśnie w piątek trzynastego. Same szczęśliwe dni i osoby. Zdecydowanie nie mam powodów, żeby odbierać tę liczbę w kalendarzu za coś pechowego. Nie ma o czym mówić, tak się na to zapatruję – zaznaczyła Magdalena Popielewska, dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych.
Mogłoby się wydawać, że jeśli nie piątek trzynastego, to pewnie inne przesądy są mocniejsze w świadomości. Jednak wygląda na to, że niekoniecznie. Stłuczenie lustra, czy przejście pod drabiną nie musi oznaczać ściągania na siebie pecha. Według naszych rozmówców istotne jest pozytywne podejście.
- Nawet nie wiedziałam, że teraz jest piątek trzynastego. Jak czarny kot przejdzie mi przez drogę, to się nie cofam. Gdy jest "ten dzień", uznaję to za szczęście. Mam zupełnie odwrotne spojrzenie, trzeba sobie wmawiać coś pozytywnego – powiedziała Iga Baumgart–Witan, lekkoatletka.
