Skąd się wziął ten błąd, tłumaczą autorzy ostatniego w tym roku wydania „Dziennika Bydgoszczy”. I zachęcają mieszkańców miasta, by pisali do nich, kiedy mają wątpliwości „bydgoskolubne”. Mają cały zespół ekspertów, który na łamach wytłumaczy źródłosłów lokalnych nazw, przypomni zapomnianych ludzi i miejsca. Odsłonią historię tego, co tuż obok - tak blisko, że traktujemy to jak coś oczywistego, często bez refleksji, która może przynieść bardzo ciekawe odkrycia. Kto kocha miasto tak jak jego miłośnicy, nie powinien się wstydzić pytać!
PRZECZYTAJ:Dziennik Bydgoszczy Tym razem w objętości - nie bez powodu - zwiększonej do dwudziestu stron