Jak każdego prostego człowieka, którego ktoś, kto chwilowo ma władzę i wpływy, chce wystawić do wiatru. Zwłaszcza, gdy ten ktoś ponoć jest po to, by służyć obywatelom.
Dziś urzędnicy miasta mówią, że Marian Siwka jest sam sobie winien, bo podpisał z ADM umowę najmu budynku bez prawa ubiegania się o zwrot kosztów remontu, jeśli umowa zostanie wypowiedziana. Gdyby tak skonstruowaną umowę Marian Siwka zawierał z jakimś szemranym typem, to rzeczywiście mógłby mieć pretensję wyłącznie do siebie.
Jeśli jednak wynajmującym jest miejska spółka i transakcji towarzyszą zapewnienia w rodzaju: „Panie Marianie, obiekt oczywiście trzeba będzie wyremontować, ale proszę się nie obawiać, będzie pan mógł go wykorzystywać przez długie lata”, to takie zapewnienia powinny być wiarygodne. I mam nadzieję, że takimi się okażą.