Zobacz wideo: "Pogrzeb praw kobiet" pod siedzibą PiS w Bydgoszczy.
MEN sprawdza, czy nauczyciele namawiali do udziału w protestach
Na swojej stronie facebookowej MEN zamieściło następującą informację:
"Mamy sygnały, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach. Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje.
Zgodnie z zapowiedzią poprosiliśmy kuratorów oświaty o sprawdzenie czy takie sytuacje miały miejsce w ich regionie i jaka była na nie reakcja dyrektorów szkół.
Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem.
Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób".
Pismo w sprawie strajku kobiet trafiło do szkół?
Zapytaliśmy dyrektorów bydgoskich szkół, czy otrzymali w tej sprawie jakieś polecenia od kujawsko-pomorskiego kuratora oświaty.
- Na razie nie dostałam żadnej informacji z kuratorium - mówi jedna z dyrektorek bydgoskiej szkoły ponadpodstawowej. - Nie słyszałam też, żeby któryś z moich nauczycieli namawiał uczniów do udziału w protestach. Nie bardzo wiem, jak miałabym to sprawdzić? Jak udowodnić, że nauczyciel zachęcał uczniów udziału w takiej akcji? Jeśli rodzic niepełnoletniego ucznia usprawiedliwia jego nieobecność, to musimy to honorować. Dorośli uczniowie zgodnie z przepisami mogą sami usprawiedliwić swoją nieobecność. Tylko kto się przyzna, że akurat nie uczestniczył w lekcjach, bo poszedł na protest?
Są jednak dyrektorzy, do których taka informacja trafiła.
- Dostałam od pani wizytator z kuratorium tabelkę, w której powinnam zamieścić informację dotyczącą sytuacji związanej z manifestacjami i udziałem w niej uczniów lub nauczycieli - mówi dyrektorka jednej z bydgoskich podstawówek. - Moje zadanie miałoby polegać na opisaniu zdarzenia i wskazaniu podjętych przeze mnie działań. Nic mi nie wiadomo, żeby w mojej szkole wystąpiły takie sytuacje, więc nic nie odpisałam na tę wiadomość.
Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN, zaprzecza, że resort edukacji zbiera informacje o nazwiskach uczniów czy nauczycieli biorących udział w protestach.
- Dementujemy - mówi. - Nie ma mowy o zbieraniu jakichkolwiek nazwisk. Bezpieczeństwo uczniów jest dla nas najważniejsze. W związku z tym sprawdzamy, jak wygląda sytuacja w poszczególnych regionach i interweniujemy, kiedy zachodzi taka potrzeba.

Kurator: - Nie wydałem takiego polecenia
Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty, twierdzi, że nie wysyłał do dyrektorów szkół żadnego pisma.
- Nie wydawałem żadnego polecenia w tej sprawie - mówi Marek Gralik. - Oczywiście, wizytatorzy mogą gromadzić informacje o absencji w szkołach i realizacji podstawy programowej, ale to ich normalne działania.
