Przez zen rozumie się także „spokojny umysł”, „kontrolowanie procesu myślenia”, „przyswajanie koncepcji”. Jest to koncentracja myśli na jednym punkcie i kontemplowanie prawdy życia poprzez praktykę siedzącej medytacji. Dzięki praktyce zen umysł odzyskuje świeżość, a myślenie staje się przejrzyste niczym woda. Innymi słowy, zen to wyzwolona świadomość, narzędzie i ostateczne schronienie. Taką definicję znaleźć można w Wikipedii. A co znaczy „naku*wiać”? Według internetowego Słownika języka polskiego: słowo odnosi się do określenia wysokiego stopnia inicjatywy i zaangażowania związanego z wykonywaną czynnością.
Piosenkarka Maria Peszek do wysokiego stopnia wspólnego zaangażowania związanego z kontrolowaniem procesu myślenia zaprosiła swojego ojca, Jana Peszka - aktora. Stało się to krótko po jego zawale serca i przekroczeniu przez niego bariery trzech ćwiartek stulecia pobytu na Ziemi. Rozmowy córki z ojcem trwały blisko trzy lata, pomiędzy rokiem 2017 i 2019. Kolejne trzy lata zajęło szlifowanie przez córkę nagranego na dyktafon materiału. Wreszcie powstała książka, która może się bardzo podobać albo bardzo nie podobać, ale wobec której trudno przejść obojętnie.
O czym rozmawiają? Przede wszystkim o sobie, swojej rodzinie, przeżyciach z dzieciństwa, okresu dojrzewania, młodości. Ojciec opowiada o tym córce. Córka co jakiś czas sama oddaje sobie głos, by wspominać przywoływane przez nich czasy z własnej perspektywy.
Czy taka retrospekcja może być interesująca dla kogoś z zewnątrz? Okazuje się, że tak, i to bardzo. Rozmowy Marii i Jana Peszków to nie tylko przywoływanie faktów z myszką. Także ich interpretacja i komentarz z dzisiejszej perspektywy. Komentarz daleko wykraczający poza indywidualne przypadki.

Z Peszkami, o poglądach, jak się okazuję, bardzo zbliżonych do siebie, można dyskutować. Myślę, że każdy czytelnik taką dyskusję toczy z nimi podczas lektury. I czytelnicy z pewnością zgodzą się co do tego, że autorce i jej interlokutorowi nie można odmówić maksymalnej szczerości. Tytuł książki zdaje się świadczyć, że przede wszystkim chodzi w niej o prowokację. Po przeczytaniu całości wrażenie jest jednak inne. Dużo ważniejsze niż prowokacja okazuje się poszukiwanie prawdy. Nawet za cenę konfliktu z konformistycznym otoczeniem. Bo na co innego może liczyć Jan Peszek, gdy na przykład stwierdza, że jego największym marzeniem jest to, by kościoły w Polsce opustoszały?
I to nie jest jednak prowokacją dla prowokacji. Marzeniu o pustych kościołach towarzyszy dłuższy wywód, w którym aktor tłumaczy, dlaczego uważa, że katolicyzm w polskim wydaniu ciągnie Polaków w dół. Jeśli kogoś to rani, czytać nie musi. Może także sobie powiedzieć, że tego nie mówi profesor czy polityk, tylko aktor, z którym rozmawia piosenkarka.
Maria Peszek, Naku*wiam zen, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2022.
