Zajęcie jest, choć kroci się nie zarobi. Mieszkańcy, którzy chcą pracować, zajmują się robotami polowymi lub ogrodowymi. Inni nauczyli się żyć z zapomogi.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173494" sub="To, że sporo pakościan jeździ rowerami wynika nie tylko z wygody. Wielu w ten sposób oszczędza, bo paliwo też kosztuje / fot. Jarosław Hejenkowski">Liczba mieszkańców bez pracy w gminie jest bliska tysiąca. Oznacza to, że co dziesiąty pakościanin jest bezrobotny.
- Pracy nie ma nawet dla kogoś, kto jej szuka. Bo ile można się schylać po truskawki, albo obierać cebulę? Chciałbym zajęcia na stałe, a nie dorywczo. Na wyjazd za granicę jestem już za stary. Tam takich nie chcą - kręci głową pan Mirek, jeden z wielu bezrobotnych mężczyzn w gminie.
Kobiety w tych zestawieniach są reprezentowane jeszcze liczniej. Choć w wiosennych miesiącach statystyki nieco się poprawiły. Jednak nie stało się to dzięki powstawaniu nowych firm, a z powodu otrzymania przez ratusz pieniędzy na roboty publiczne. W tym roku dotacje są zdecydowanie niższe, niż w poprzednim. Wtedy w Pakości zatrudniono blisko 120 osób w ramach robót interwencyjnych i publicznych, a około 60 udało się na staż. „Pośredniak” doposażył także 12 stanowisk pracy.
- W tym roku nie możemy zaspokoić najpilniejszych potrzeb - przyznaje wicedyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy, Danuta Kwiatkowska, która sygnalizuje problem coraz większej liczby bezrobotnych z wyższym wykształceniem. - W gminie jest już ich 55, z których większość kończyła studia zaoczne. To bardzo dużo.
Dziś, aby rozwiązać problem bezrobocia, potrzebny byłby prawdziwy cud, ponieważ tylko w takich kategoriach należy rozpatrywać możliwość pojawienia się w gminie jakiegoś dużego inwestora.
- Jedynym impulsem byłoby powstanie nowego zakładu - przyznaje przewodniczący Rady Miejskiej, Tadeusz Grupa.<!** reklama>
Jednak ściągnięcie inwestora, który zdecyduje się kupić grunt, postawić na nim firmę i jeszcze zatrudnić kilkudziesięciu mieszkańców to nie tylko problem Pakości, ale wszystkich kujawskich gmin.
Bezrobotnym pozostaje więc szukać ogłoszeń. Tych, jak na razie, nie jest wiele. Inowrocławski pośredniak ma jedną ofertę w samej Pakości. To pół etatu dla kelnera w restauracji „Pod rybką” za niecałe 700 zł brutto. Inne propozycje z pobliskich miejscowości dotyczą szwaczek w Janikowie oraz operatorów koparek w Barcinie. Choć prawdą jest, że pakościanie wzięliby z pocałowaniem ręki zatrudnienie wymagające nawet dalekich dojazdów. Byle mieć pracę.
Bez pracy w tym roku
styczeń - 906 osób (516 kobiet)
luty - 931 (531 kobiet)
marzec - 946 (546 kobiet)
kwiecień - 879 (509 kobiet)