Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubi śpiewać przy goleniu

Maria Warda
Emerytowany kierownik montażu dawnego „Spomaszu” przyznaje, że piosenka pomogła mu przetrwać najtrudniejsze chwile życia.

Emerytowany kierownik montażu dawnego „Spomaszu” przyznaje, że piosenka pomogła mu przetrwać najtrudniejsze chwile życia.<!** Image 2 align=none alt="Image 198766" sub="Śpiewający drugim basem Mieczysław Piekarski (z prawej) nie wyobraża sobie wtorków i czwartków bez śpiewu w chórze „Moniuszko” / Fot. Maria Warda">

Czy funkcja sekretarza chóru to łatwe zadanie?

Przyznaję, że kiedy podejmowałem się tej funkcji nie miałem pojęcia, na co się decyduję. Mam bardzo dużo pracy, muszę pilnować wszystkich wydarzeń związanych z naszą organizacją, a nie dotyczą one tylko śpiewania.

Szuka Pan kandydatów, którzy zechcieliby śpiewać w chórze „Moniuszko”. Jest tak źle?

Kadrowo dobrze nie jest. Starsi odchodzą ze względu na wiek, młodzi pojawiają się sporadycznie i szybko odchodzą w poszukiwaniu pracy lub idą na studia. Jeśli nie uda się powiększyć zespołu, nie będzie dobrze.

Trudno uwierzyć, że w mieście liczącym ponad 15 tysięcy mieszkańców, nie ma chętnych do śpiewania w tak prestiżowym męskim zespole.

A jednak to prawda. Być może odstrasza ich to, że spotykamy się na próbach dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki. Systematyczność jest bardzo ważna, ale owocuje podczas występów. Kilka dni temu śpiewaliśmy w Wejherowie na Ogólnopolskich Spotkaniach Chórów Męskich. Mieliśmy zaszczyt występować z chórami z Poznania, Ostrowa Wielkopolskiego, Gdyni, Grudziądza. Było nam niezwykle miło, że znaleźliśmy się w tak doborowym gronie. Później śpiewaliśmy na mszy świętej we Władysławowie. Po nabożeństwie odbył się koncert. Bardzo pięknie nas tam przyjęli. Proboszcz gratulował nam publicznie, a wierni czekali przed kościołem, aby wyrazić swoje uznanie. Nie byłoby tego wyjazdu, gdyby nie hojność, między innymi, Ireny Starczewskiej, prezes Banku Spółdzielczego.

Słyszałam, że to urok Beaty Różańskiej, waszej dyrygentki, działa na ludzi jak magnes...

To prawda, wszyscy ją lubimy. Kocha muzykę, potrafi trafić do naszych umysłów i wyciszyć nas, kiedy jak to mężczyźni, próbujemy skakać sobie do oczu. Szkoda byłoby, aby przepadł jej i nasz dorobek oraz dorobek jej poprzedników, bo przecież nasz chór istnieje już 104 lata. U nas śpiewać może każdy mężczyzna, bez względu na wiek i gdzie mieszka.

Imieniny chóru zapowiadają się bardzo ciekawie.

Zapraszam do Żnińskiego Domu Kultury 18 listopada o godzinie 17. Śpiewać będzie Alicja Majewska, a przy fortepianie zasiądzie Włodzimierz Korcz. Później wystąpimy my i chór „Jaśmin”.

Długo już Pan śpiewa?

Całe wieki. Do śpiewania namówił mnie Marian Leśniewski, ówczesny dyrygent. Zakwalifikował mnie do drugich basów i tak śpiewam do dziś. Pokochałem nasze spotkania. Śpiewać lubiłem od dziecka.

Śpiewa Pan przy goleniu?

Oczywiście, budzę się i już śpiewam. To jest trudne do określenia, dlaczego to robię. Miałem nawet z tego tytułu kłopot w pracy, bo mój ówczesny dyrektor myślał, że go lekceważę. Dopiero kiedy mu wytłumaczyłem, że śpiewam w chórze i robię to spontanicznie zrozumiał, że ta muzyka tkwi głęboko w mojej duszy.

Ma Pan rozśpiewany dom?

Nie za bardzo. Żona lubi nucić, ale dzieci już się nie garną do śpiewania podczas rodzinnych imprez. Co ciekawe, ożywiają się w czasie okresu Bożego Narodzenia i bywa, że pierwsi intonują kolędy. Robią to nie tylko w wigilię, ale tak długo jak w domu stoi choinka. Kibicują mi jednak, bo kiedy raz zajęcia zostały odwołane byli zaniepokojeni, że coś się stało.<!** reklama>

Ludzie nie chcą śpiewać czy nie potrafią?

Są chyba za bardzo zmęczeni życiem, niepewnością jutra. Dobija ich coraz gorsza sytuacja gospodarcza w kraju. Jeśli pracują, to od rana do wieczora nie mają czasu. Jeśli mają dużo czasu, to oznacza, że nie mają pracy, a to też nie nastraja do śpiewu.

Pracował Pan w największym zakładzie pracy w Żninie. Widział Pan jego upadek.

Byłem mistrzem montażu, a później kierownikiem montażu i spawania w „Spomaszu”. Pracowałem w starym i nowym zakładzie, łącznie 32 lata w jednej firmie. Serce się kroi, kiedy się patrzy na to, co zrobiono z tą firmą.

  • Mieczysław Piekarski, mieszkaniec Żnina:

    Sekretarz męskiego chóru „Moniuszko”, do którego wstąpił w 1978 roku. Śpiewa w drugich basach. Jest emerytem. Przez całe życie zawodowe związany był z jednym zakładem, nieistniejącym już „Spomaszem”. Fan zawodów żużlowych, lubi też piłkę nożną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!