Gdybym był już w wigilijnym nastroju, stwierdziłbym natomiast, że administratorzy naszych domów widocznie mają czułe serduszka i litują się nad biednymi lokatorami, których nie stać na czynsz.
Do Wigilii, podobnie jak do Torunia, jednak daleko. Mówi się, że kto ma miękkie serce, powinien mieć twardą pupę. To powiedzenie nie dotyczy, niestety, bardzo wielu administratorów domów. Bo w spółdzielniach mieszkaniowych i administracjach domów miejskich zwykle pracują ludzie, których zła wola dłużnika mieszkaniowego bezpośrednio nie uderza po kieszeni. Tolerując jego notoryczne opóźnienia, czynią zatem gest kosztem cudzej kieszeni.
Nie sądzę też, że ogromne długi czynszowe to pierwsza pochodna ubóstwa. Ludzie biedni, ale honorowi wychodzą ze skóry, by mimo kłopotów spłacać należności w terminie.
