Rozmowa z KATARZYNĄ FOJUTH, dyrektorką Miejskiego Ośrodka Kultury w Bydgoszczy<!** Image 2 align=none alt="Image 152437" sub="Fot. Tadeusz Pawłowski">
Nie słychać, żeby musiała Pani strzelać do pianisty podczas niedawnego otwarcia Cafe Pianoli, a oko ma Pani podobno wytrenowane w strzelectwie. Zatem udało się?
(Śmiech) Strzał był... W dziesiątkę! Taką przynajmniej mamy nadzieję, bo Bydgoszczy bardzo potrzebne jest miejsce z magią, które byłoby rozpoznawalne i przyciągało nie tylko mieszkańców, ale też gości odwiedzających nasze miasto. Ta magia tkwi już w samej kolekcji zgromadzonych tam fortepianów Andrzeja Szwalbego i w fonograficznych zbiorach Adama Mańczaka. A gdy do tego dodać umieszczone na antresoli studio Radia Kultura (gdzie odbywać się będą ciekawe rozmowy z ludźmi kultury oraz recitale, spotkania autorskie) i choćby możliwość wypicia dobrej kawy przy lekturze gazety, jak ongiś w Empiku, to wszystko ma szansę zbudować klimat niepowtarzalnego miejsca, gdzie zawsze jest z kim i o czym porozmawiać.
A jednak, przyzna Pani, droga ze sportowego liceum do zawiadywania miejską kulturą nie jest typowa...
Jestem osobę otwartą, która dotykała w życiu różnych rzeczy! A tamte sportowe wybory były mało dojrzałe i trzeba je traktować w kategorii takich młodzieńczych marzeń. Zresztą już wtedy zaczęła się we mnie budzić humanistka, interesował mnie człowiek, rozmowa z nim, myślałam nawet o psychologii. I choć skończyło się na filologii polskiej, to praca w MOK łączy w jakimś sensie wszystkie te moje zainteresowania.
Okoliczności zostania dyrektorem MOK też nie były typowe - głosiła Pani wraz z innymi pracownikami w prasie peany pod adresem odchodzącego w trybie nagłym szefa, a potem objęła jego fotel. Trochę uwiera?
Trudne pytanie... Tak jak nie było łatwe podjęcie tej decyzji. Postanowiliśmy podziękować na łamach prasy poprzedniemu dyrektorowi za wspólną wieloletnią pracę i godnie go pożegnać. Wiedzieliśmy jednak, że jesteśmy zespołem nie tyko dynamicznym, ale także perspektywicznym, w tym sensie, że patrzymy w przyszłość. A chcąc iść dalej, stawiamy na tzw. burzę mózgów, na pracę zespołową. Bardzo wierzę w sens i efektywność takiej pracy, przecież jestem stąd i przez kilka lat w ten sposób kierowałam działem programowym Miejskiego Ośrodka Kultury. Teraz mi zaufano na tyle, że mogę poprowadzić całość!
Stanęła Pani za sterem w najgorętszym okresie - właśnie rozpoczyna się firmowane przez MOK Bydgoskie Artystyczne Lato, to chyba dodatkowa trudność?
A ja się cieszę, że początek mojego szefowania przypadł właśnie na okres BAL- u (śmiech). Jego organizacja trwa już przecież od wielu miesięcy i chociaż nadal jest dużo pracy, by wszystko dopiąć na ostatni guzik, ale to też czas zbierania plonów, pokazania, że potrafimy, że coś, co wydawało się niewykonalne, udaje się! Możemy przekonać niedowiarków, że Bydgoszcz latem potrafi tętnić kolorowym, bogatym rozmaitością propozycji życiem.
Ma BAL nowego wodzireja, scenę ze Starego przeniesiono na Rybi Rynek, czym jeszcze tegoroczny BAL różni się od poprzednich?
W przeniesieniu imprez na Rybi Rynek widzę same atuty. Po pierwsze, bliskość rzeki, co zawsze, a szczególnie po zmierzchu, dodaje koncertom klimatu; po drugie, scena będzie widziana z obu mostów i może przyciągnąć nie tylko tych, którzy już zdecydowali się przyjść na konkretny występ, ale przypadkowych przechodniów. A nowości? Choćby sąsiadujący ze sceną domek z bali, w którym będzie działało Radio Kultura, zapraszając do mikrofonu wiele koncertujących gwiazd. Z kolei czwartkowe seanse w Kinie Letnim, czyli w muszli koncertowej, poprzedzane będą - na wzór dawnej Polskiej Kroniki Filmowej - około 10-minutową projekcją Bydgoskiej Kroniki Filmowej, robionej przez uczestników warsztatów, prowadzonych przez Macieja Cuske i Marcina Sautera.
Co dla Pani będzie największym BAL-owym hitem?
Zdecydowanie jego różnorodność. Sama słucham zróżnicowanej muzyki, więc to coś dla mnie!
I Voo Voo, i Closterkeller, L.U.C.
i Mika Urbaniak, Sidney Polak i Piotr Woźniak z tzw. krainy łagodności. Będzie też trochę egzotyki, bo Australię ma reprezentować gitarzysta i wokalista Rob Togoni, a Kolumbię Sincopa Jazz Band Janusza Kopytki ze wspaniałą wokalistką. Jak zwykle chcemy też promować nasze zespoły, więc wystąpi, m. in., Matecki Band, Dubska i The Ślub. Za sukces uważam również przyzwyczajenie bydgoszczan do tego, że w niedziele przychodzą na przedstawienia dla dzieci i, że tradycyjnie BAL-wi towarzyszyć będzie BIM oraz Harmonica Bridge.
Nieprzypadkowo pytałam o hit, zapowiada się bowiem, że będziecie mieli konkurencję w postaci Sopot Hit Festiwalu!
To inny wymiar i inny budżet, i choćby z tego powodu nie ma co mówić o konkurencji. Impreza ma wielką moc i przekaz na cały kraj, więc dla miasta to dobrze, że lokalizując ją bierze się pod uwagę Bydgoszcz.
Zdecydowano również, że odbędzie się u nas Festiwal Camerimage. Jako orędowniczka ubiegania się przez Bydgoszcz o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016 myśli Pani, że te imprezy nam pomogą?
Na pewno nie zaszkodzą! Marzy mi się, żeby bydgoszczanie byli dumni ze swojego miasta i widzieli jego kulturotwórczy potencjał, którego ciągle nie doceniają. Zmiana mentalności to sprawa czasu, ale z racji ubiegania się o tytuł ESK łatwiej będzie o dotacje na wiecznie niedoinwestowaną kulturę. A to już sukces, bo gdy dostaniemy środki, sporo można osiągnąć nawet małymi kroczkami.
Zamiana ośrodka kultury w centrum z siedzibą przy ul. Marcinkowskiego to może nie krok milowy, ale chyba znaczący?
To zupełnie nowa jakość, wziąwszy pod uwagę choćby tylko salę widowiskową na 300 osób! Ale ja wielkie nadzieje wiążę z tamtejszymi piwnicami, bo dlaczego nie stworzyć by czegoś na kształt słynnej Piwnicy pod Baranami i mieć własną Piwnicę pod Orłem? Takie miejsce, gdzie spotykaliby się ludzie twórczy, gdzie krzyżowałyby się pomysły i wizje... Przecież kultury nie tworzy się za biurkiem.
Warto wiedzieć
MOK włącza się w akcję STOP POWODZIOM, organizowaną 4.07. przez WOŚP. O godz. 12.00 na Rybim Rynku zagra Leonard Luther, a o 14.00 Jurek Paterski C.Club podczas koncertów odbędzie się zbiórka pieniędzy na sprzęt do likwidacji skutków powodzi. Będą też czynne punkty na dary dla Wilkowa.