Pogranicznicy informują o sytuacji, do której doszło we wtorek, 24 kwietnia, po południu. Tego dnia Placówka Straży Granicznej w Białowieży otrzymała informację od żołnierza Wojsk Obrony Terytorialnej, będącego po służbie, o dziwnie zachowujących się osobach w lesie. Na wskazanym przez niego miejsca patrol SG napotkał na czterech obywateli Sudanu. Osoby te, w wieku 38, 28, 22 i 22 lata, nielegalnie przekroczyły granicę Białorusi z Polską.
"Cudzoziemcy w momencie ich odnalezienia już posiadali przy sobie pełnomocnictwa do ich reprezentowania. W ich towarzystwie przebywał aktywista, który oświadczył, że zbierając poroże jeleni w lesie przypadkowo, kilka minut przed przybyciem patrolu Straży Granicznej, spotkał cudzoziemców" – czytamy w komunikacie podlaskiej SG.
Migranci nie potwierdzili wersji aktywisty
Co ciekawe, w późniejszej rozmowie z funkcjonariuszami, zatrzymani migranci nie potwierdzili wersji aktywisty. "Poinformowali funkcjonariuszy SG, że kontakt z tym panem nawiązywali poprzez telefon, a pomoc zaproponował im już o wiele wcześniej oferując przekazanie pełnomocnictw. Otrzymali również od niego dane lokalizacyjne, tzw. 'pinezki', gdzie mają się przemieszczać i w jakim miejscu się z nim spotkać" – podkreślają pogranicznicy.
Straż Graniczna informuje ponadto, że Sudańczycy otrzymali niezbędną pomoc oraz że obecnie prowadzone są z nimi dalsze czynności administracyjne. Podkreśla ponadto, że dwóch cudzoziemców przewieziono do szpitala, w związku z dolegliwościami na które się uskarżali. Zdaniem SG, sytuacja ta jest kolejnym dowodem, że aktywiści, choć znają miejsca pobytu migrantów, nie informują o tym żadnych służb, a osoby te mogą przecież potrzebować pomocy medycznej.
podlaski.strazgraniczna.pl
