Rozgrzewa nam się cudnie wszechpolska debata o tym, czy Władysław Łokietek z „Korony królów” bardziej przypomina Papcia Chmiela, co to Tytusa rysował, czy może raczej krasnoulda z „Władcy pierścieni”. Na całej „Koronie” hejterzy wieszają zresztą psy całymi sforami - a za to prezes telewizora, pan Kurski, chwali się bardzo piękną oglądalnością „Korony”, na przemian z oglądalnością sylwestra TVP w Zakopanem. Podpowiadam więc prezesowi usłużnie, że jakby tak w roli Kazimierza Wielkiego i przyjaciół obsadzić pana Zenona Martyniuka, pana Sławomira i inne gwiazdy sylwestra, to jeszcze by widownia urosła.
Ale tak poważnie, to na temat „Korony królów” rozdarty jesetm niemożebnie. Bo jak zwykle, jako zły symetrysta, widzę plusy i minusy, co w czasach szybkich tweetów niemodne jest wyjątkowo. Minusy? No przede wszystkim ta taniocha wyłażąca z każdego kąta, która z historycznej opowieści robi grotechę. Bo nie da się wycisnąć z gromadki aktorów, paru koników i kilku komnat średniowiecznego dworu poważnego króla... Nad aktorstwem części tej gromadki też lepiej spuścić oczęta - jest Halina Łabonarska i jakaś reszta. Poza tym po obejrzeniu pierwszych odcinków ani nikomu się specjalnie nie kibicuje, ani nikogo nie nienawidzi szczerze - a zawsze mi się wydawało, że jak telenowela, to musi być i jakaś Isaura, i jakiś Leoncio, bo inaczej widz się emocjonalnie zawiesza i stygnie. No i jeszcze te dialogi jak z Monty Pythona...
No a plusy? Zaskoczę hejterów, ale sposób opowiadania jest zgrabniutki. Jeśli po wprowadzeniu iluś tam postaci, poplątanych różnymi relacjami, po paru odcinkach dokładnie orientujemy się, kto jest kim i co knuje, to nie jest tak źle. Mocny plus też za muzykę, choć może aż za dużą, jak na taki mały serial.
W czym więc problem? Ano w bezsensowanym nadęciu balonika przez TVP. Bo po pianiu o hicie sezonu mogliśmy oczekiwać polskiego „Rzymu” czy „Templariuszy”, a dostaliśmy tanią telenowelkę w wersji przebierankowej. A jak ktoś już się wybrał na koncert, dajmy na to, Eda Sheerana, to się zdziwi, jeśli mu po scenie będzie brykał Sławomir.