Dowodzi tego wpadka wicedyrektora szpitala „Biziela”, jeszcze parę miesięcy temu przewodniczącego bydgoskiej Rady Miasta.
Choć nagrywanie bez wiedzy i zgody nagrywanego poza sytuacjami publicznymi jest bezprawiem, to przymyka się na to oko, jeśli nagrywany palnie coś obraźliwego. Pomijając fakt, że nikt chyba nie chciałby mieć podwładnego, który przychodzi na rozmowę w cztery oczy z ukrytym dyktafonem, to takie przypadki temperują zachowania szefów choleryków. I dobrze.
Stop Agresji Drogowej. Odcinek 5