Już widzę reakcję fordonian na takie stwierdzenie. Racja, jesteście w Bydgoszczy plemieniem szczególnie naznaczonym cierpieniem. Ja na szczęście ruszam w stronę Fordonu dość rzadko. Za to regularnie dwa razy dziennie przemieszczam się przez centrum z i do południowych dzielnic. Rano zjeżdżam do ronda Jagiellonów ulicą Kujawską, a po pracy wracam Wyszyńskiego lub mostem Uniwersyteckim. Jeszcze w ubiegłym roku byłem pierwszy w kolejce do utyskiwania na te trasy. Teraz poruszam się nimi sporo szybciej. Moja podróż do redakcji na Zamoyskiego skróciła się o dobry kwadrans.
Z początku myślałem, że ten komfort zawdzięczam wakacjom. Mamy już jednak końcówkę września i sytuacja się nie zmienia. Dotarło więc do mnie, że warto było pocierpieć podczas przebudowy Kujawskiej, naprawy mostu Uniwersyteckiego czy remontu wiaduktu nad aleją Jana Pawła II. Te inwestycje zwracają nam teraz czas, który zabrały podczas budowy lub przebudowy.
Myślę, że podobną ulgę odczuwają też mieszkańcy Osowej Góry i Czyżkówka, którzy niedawno jeszcze klęli budowlańców na rozkopanych ulicach Grunwaldzkiej i Kolbego. Piszę to, by wlać nadzieję w serca fordonian. Wierzę, że kiedyś, jadąc Fordońską, powiecie sobie, że warto było czekać.
