Uczyło się też bardziej na papierze, bo edukacyjnych zadań nie sposób realizować bez oglądania się na zdecydowaną większość uczniów, którzy wczoraj do szkoły nie przyszli.
Czy zatem odmrożenie nauczania początkowego przysparza korzyści jedynie państwu, które dzięki temu zaoszczędzi na zasiłkach opiekuńczych i w przyszłości może wyda też trochę mniej na zasiłki dla bezrobotnych? Tak też powiedzieć nie można. Zamknięcie w domu na wiele tygodni źle wpływa nie tylko na dorosłych. Dzieci również tęskniły za kolegami i - co wczoraj podchwyciły media - nie ukrywały radości z powrotu w szkolne mury.
Oczywiście trudno też nie zauważyć, że powrót do szkoły wiąże się z ryzykiem zdrowotnym dla całych tych rodzin, w których dzieci poszły już na lekcje. I ryzyko to dotyka głównie uboższych Polaków - tych, których nie stać ani na czasową rezygnację z pracy mamy lub taty, ani na wynajęcie opiekunki. Z drugiej strony, dzieci z uboższych rodzin, często gorzej radzące sobie z nauką, dzięki odmrożeniu szkół dostały szansę na nieplanowe zajęcia wyrównawcze.
