Jak członkowie komisji wyborczych powinni zachowywać się w przypadku, gdy ktoś nie chce wziąć udziału w głosowaniu w referendum?
- Członkowie komisji wyborczych byli szkoleni i mają w wytycznych szczegółowo opisaną całą procedurę. Po odnalezieniu wyborcy na spisie, wydają mu wszystkie karty: do Sejmu, do Senatu i do referendum. W momencie, gdy wyborca stwierdzi, że nie chce brać udziału w którymkolwiek z tych głosowań, to wtedy komisja mu nie wydaje odpowiedniej karty. Wówczas komisja wpisuje odpowiednią adnotację do rubryki "uwagi" - mówiła podczas konferencji szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak.
Członkowie komisji pytają o karty do referendum
Co jednak w przypadku, gdy członkowie komisji wyborczych pytają wprost, czy wyborca chce pobrać kartę referendalną? Od samego rana w niedzielę na Twitterze pojawiają się relacje kolejnych osób, które w czasie głosowania pytane były o kartę referendalną. Jedną z takich osób była chociażby posłanka PiS Joanna Lichocka.
- Uwaga! W mojej komisji było podobnie - zanim otrzymałam karty do głosowania miła pani spytała, czy chcę TEŻ do referendum. Prosiłam o wpisanie tego do protokołu komisji - poinformowała posłanka na Twitterze.
- Członowie komisji mają obowiązek wydawania wszystkich kart. Należy jednak pamiętać, że obwodowe komisje wyborcze to ciała nieprofesjonalne, doraźnie powołane na dane wybory. W związku z tym różne sytuacje się zdarzają. Nie szukałabym w tym niecnych zamiarów, raczej ułatwienia sobie pracy - podkreślała Magdalena Pietrzak.
- Niewłaściwe jest zadawanie pytania przez komisję, czy wyborca chce kartę do referednum, do Sejmu czy do Senatu. Jeżeli wyborca zjawił się w lokalu wyborczym to chce głosować. Dopiero jeżeli wyraźnie odmówi odbioru którejkolwiek z kart, to wówczas komisja w uwagach zaznaczy taką informację - dodawał szef PKW Sylwester Marciniak.
