MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne spotkanie kandydatów w... sądzie?

Hanna Walenczykowska
Hanna Walenczykowska
Komunalne stypendia dla studentów, mieszkania dla pracowników naukowych - to część obietnic wyborczych złożonych UKW przez kandydatów na prezydenta Bydgoszczy.

Komunalne stypendia dla studentów, mieszkania dla pracowników naukowych - to część obietnic wyborczych złożonych UKW przez kandydatów na prezydenta Bydgoszczy.

<!** Image 3 align=middle alt="Image 38752" sub="Od lewej: Roman Jasiakiewicz, współprowadzący debatę red. Jarosław Reszka, Konstanty Dombrowicz oraz dr Danuta Karnowska">W środę wieczorem Konstanty Dombrowicz i Roman Jasiakiewicz, kandydaci na prezydenta Bydgoszczy, stoczyli ostatni słowny pojedynek tegorocznej kampanii. Spotkaliśmy się w auli Atrium UKW. Debatę poprowadzili dr Danuta Karnowska z Instytutu Nauk Politycznych UKW oraz dr Jarosław Reszka, reprezentujący „Express Bydgoski”.

Prezentujemy fragmenty tej dyskusji.

Jak Panowie oceniają wtorkową telewizyjną debatę, podczas której Roman Jasiekiewicz oskarżył Konstantego Dombrowicza o to, że pracował w „reżimowej” telewizji?

Konstanty Dombrowicz: - Trudno mi ocenić, kto z nas zachował się lepiej. Zrobią to wyborcy.

Roman Jasiakiewicz: - Rozmowa byłaby lepsza, gdyby czasu było więcej.

K.D. - Zostałem pomówiony o to, że pracowałem w reżimowej telewizji. Mam zaświadczenie z Instytutu Pamięci Narodowej. Przez prawie dwadzieścia lat byłem inwigilowany (...).

R.J. - (...) Z zawodu jestem adwokatem, po wejściu w życie ustawy lustracyjnej Naczelna Rada Adwokacka zobowiązała wszystkich adwokatów do złożenia oświadczenia. Ja to uczyniłem, gdybym tego nie zrobił, nie mógłbym dziś używać tytułu adwokata (...). Pamiętam okres stanu wojennego, kiedy wielu pracowników także z telewizji, odchodziło - nie chciało z taką instytucją, którą dziś niektórzy nadal nazywają telewizją reżimową, mieć nic wspólnego. Nasze życiorysy są odmienne. Ja w tamtym czasie byłem obrońcą w ponad 120 procesach politycznych (...). Moje stwierdzenie odnosi się do miejsca. Tamta telewizja nie wszystkim przypadała do gustu.

K.D. - To szlachetne słowa. Natomiast pan Jasiakiewicz, zdaje się, nie zna do końca stanu wojennego. Nie wie, kto pracował i dlaczego pracował... Gdyby pan się z tym zapoznał, może by pan tych słów pod moim adresem nie wypowiadał, które są dla mnie krzywdzące, ale to nie o to chodzi. Nie muszę się niczego wstydzić, ani jednego słowa, ani jednego materiału. Dlatego bardzo bym prosił, by Pan ważył słowa oceniając cudzą pracę(...).

Platforma Obywatelska nie udzieliła poparcia żadnemu z kandydatów. Czy to dla Panów duże rozczarowanie?

R.J. – Z zadowoleniem przyjąłem słowa wypowiedziane przez poseł Teresę Piotrowską, która oceniła zarówno okres mojej kadencji jak i założenia programowe. Przyjąłem te słowa jako komplementy. Prawdą jest, że nie mogłem spełnić oczekiwań Platformy, odnoszących się do tego najbliższego otoczenia. W mojej formule sprowadza się to do zaproponowania tym partiom, które mają swoich przedstawicieli w Radzie Miasta, by zechciały desygnować rzetelne osoby do wspólnego ponoszenia odpowiedzialności za miasto (...).

K.D. - Rzeczywiście słuchaliśmy tych samych wypowiedzi, ale chyba każdy z nas usłyszał co innego. To jest kwestia skupienia uwagi (...). Jestem przekonany, że PiS i Platforma tu w Bydgoszczy potrafią się dogadać i pomóc prezydentowi. Mam nadzieję, że radni zadbają przede wszystkim o interes miasta... Jeszcze raz powtórzę: im mniej polityki, im mniej partii, tym lepiej.

Pan prezydent Konstanty Dombrowicz podpisał porozumienie z PiS. Czy został Pan zakładnikiem tej partii?

K.D. - Nie widzę takiego uzależnienia. Proszę Państwa, to kwestia zrozumienia potrzeb miasta. Swoją ofertę kieruję w obie strony; do PiS i do Platformy (...). Trzeba spróbować. Nie można walczyć ze wszystkimi. W poprzedniej kadencji, przez dwa pierwsze lata, radni SLD (16 osób) prawie zawsze głosowali przeciwko moim propozycjom. Po dwóch latach, jak państwo wiecie, SLD się rozpadł. Nie było już jednomyślności i były już głosowania merytoryczne (...). Nie ma żadnego uzależnienia od PiS.

R.J. - Dla sprawiedliwości dziejowej: to dzięki SLD pańskie budżety zostały przyjęte. Inne kluby były temu przeciwne. To tylko dzięki tym szesnastu radnym, każdy budżet przechodził, inaczej zrobiłoby to RIO (...)

K.D. - Rzeczywiście może stać się tak, że to Regionalna Izba Obrachunkowa przyjmie budżet miasta, bo radni nie wyrażą swojej opinii bądź będą „przeciw”. Jest to sytuacja wygodna dla prezydenta. Państwo radni się takiej sytuacji się obawiali, bo znali tę ustawę...

Czy dopuszczają Panowie możliwość współpracy ze sobą po wyborach?

<!** reklama>K.D. - Mam zupełnie inny pomysł na Bydgoszcz. Nie widzę możliwości współpracy, tym bardziej że w Radzie Miasta pan Jasiakiewicz głosował przeciwko wszelkim projektom rozsądnym i merytorycznym (...). Okazało się też, że pan Jasiakiewicz nie głosował 666 razy, na 1800. Dziennikarzom wyjaśnił, że proponowane przez Dombrowicza uchwały były głupie i w związku z tym nie głosował. No fajnie. Czy taka jest postawa radnego?

R.J. - (...) Szanownego pana Konstantego Dombrowicza zapraszam do Rady Prezydenckiej, jeśliby taka powstała. Zapraszam do dzielenia się swoim doświadczeniem, również do przekazania tych swoic h zamierzeń i tych swoich wizji, których nie udało się mu zrealizować. Cztery lata w samorządzie to bardzo krótki czas. Tylko fragmenty z wielkich zamierzeń udaje się zrealizować. Stąd jeśli przyjmie pan, po moim ewentualnym zwycięstwie, zaproszenie do rady, będzie mi bardzo miło (...). Co do głosowań. Pewne projekty uchwał były dla mnie nie do przyjęcia. Świadczy to o niekompetencji wielu osób współpracujących z prezydentem.

K.D. - Przejdzie to do historii polskiej samorządności. Sposób oceniania uchwał zaproponowany przez pana Jasiakiewicza. Nie podoba się, głupie, nie głosuję(...).

Czy Urząd Miasta czeka fala zwolnień, jeśli pan Roman Jasiakiewicz zostanie prezydentem?

R.J. - (...) Widzę konieczność zmiany na stanowisku sekretarza miasta, ten pan nie umie tej funkcji pełnić. Widzę braki w wydziale inicjatyw społecznych. Cenię sobie pracowników urzędu. Sztab mojego konkurenta zastrasza ich. Dlatego zdecydowałem się na opublikowanie mojego oświadczenia. Nie ma zagrożenia, ci, którzy potrafią swoje obowiązki wykonywać, nie muszą się bać.

K.D. - Co do informacji o tym, że kogoś straszę. Nigdy takich rzeczy nie robiłem. Ponieważ jest takie oświadczenie pana Jasiakiewicza, przekażę je sądowi. Niech rozstrzygnie, bo to jest prowadzenie kampanii wyborczej w jednostce samorządowej. Natomiast to, czy jeden z 750 pracowników jest lepszy czy gorszy, nie zmienia oceny urzędu (...). Będę realizował wizję urzędu przyjaznego mieszkańcom i kompetentnego. Nasz, należy do najlepszych w kraju. A takie oceny i podważanie certyfikatów robi nam w Polsce tak zwaną gębę.

R.J. - Nie ma powodu straszyć mnie procesami (...). Zapomniał pan znakomicie o liczbie wydań „Kuriera Ratuszowego”. O propagandzie, którą szerzy pan wśród mieszkańców, o sposobie redagowania tego pisma (...). Panu wolno, pan z pozycji siły występuje (...) Angażuje cały ratusz i pracowników ratusza. Angażuje środki budżetowe. Dla mnie jest to zachowanie nieetyczne.

K.D. - Serdecznie dziękuję za pouczenia. Trochę panu pamięć nie dopisuje. Jest takie wydawnictwo, które ukazało się chwilę przed wyborami w 2002. Kosztowało 12,2 tysiąca złotych i pokazywało sukcesy pana Jasiakiewicza. Tę gazetę mieszkańcy musieli kupić. Ratusz zapłacił swoje, mieszkańcy zapłacili swoje. W „Kurierze Ratuszowym”, który jest przekazywany bezpłatnie, jest tylko jedna kwota, po stronie miasta (...). Co do zatrudniania pracowników na potrzeby kampanii, proszę sprawdzić, co urzędnicy robią, a okaże się, że wykonują swoje obowiązki.

Jak Panowie kandydaci chcą pomóc Uniwersytetowi Kazimierza Wielkiego?

R.J. - Na tej sali zauważam członków Stowarzyszenia „Uniwersytet”, którzy się kiedyś, ponad podziałami, zgromadzili. Zainspirowali grupę parlamentarzystów i to było przyczynkiem i skutkiem rodzącego się uniwersytetu (...). Miasto powinno uczestniczyć w rozwiązywaniu problemów mieszkaniowych oraz w działaniach, które wyprowadzą wydział humanistyczny z Przemysłowej (...). Byłbym rad, gdyby udało się utworzyć studenckie centrum kultury i gdyby powstał festiwal kultury studenckiej. Miasto winno fundować stypendia (...). Brakuje centrum uniwersytecko-kongresowego(...).

K.D. - Nie ośmieliłbym się nigdy, niezależnym władzom uczelni proponować przemieszczeń i pewnych działań, które są związane integralnie z uczelnią. To podstawowa sprawa. Jest różnica między miastem a uczelnią. To, o czym mówi pan Jasiakiewicz, to wszystko jest realizowane, w tej chwili. Począwszy od pieniędzy, które są do dyspozycji na pozyskiwanie naukowców i mieszkania, po konsekwentną pomocy związaną z obiektami (...) W tej chwili jesteśmy po rozmowach dotyczących budowy biblioteki. Jest teren, miejski. Miasto to będzie kosztowało, bo trzeba wykupić ogródki działkowe. Tę operację wykonamy wspólnie, bo taka jest wola uczelni... Jest taki pomysł, są przygotowane w budżecie pieniądze na stypendia dla studentów nauk ścisłych, matematyków, fizyków, chemików. Mają wynieść około 500 złotych miesięcznie. Będziemy promować wydawnictwa naukowe (...).

<!** Image 4 align=middle alt="Image 38755" sub="Publiczność licznie przybyła na debatę do auli Atrium UKW">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!