Inne chorwackie napoje alkoholowe domowej roboty, pozwalają w stopniu podstawowym, w niezbyt długim czasie, opanować tamtejszy język. Typowe dla Jugoli połykanie samogłosek już po kilku głębszych przychodzi nam łatwiej niż prawicy budowanie spiskowych teorii czy tłumaczenie czasowej niedoli byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.
Z każdym toastem bez oporu opanowujemy elementarne zasady fonetyki i melodię dotąd nieznanego języka. Chorwat staje się Hrvatem, a jego żona Hrvaticą. Mistrzowskim przykładem eliminowania z niektórych wyrazów zbędnych liter jest nazwanie włoskiej prosciutto po prostu prśutem.
Mistrzowskim przykładem eliminowania z niektórych wyrazów zbędnych liter jest nazwanie włoskiej prosciutto po prostu prśutem
Pozorna łatwość posługiwania się chorwackim rodzi jednak pewne niebezpieczeństwa, o czym synowie i córy naszego dumnego narodu, nawet ci twardo stąpający po ziemi w sandałach i nieśmiertelnych skarpetach, zdają się zapominać. Nie bez trudu przechodzi nam zapamiętanie, że nie każdy kelner to Okpić, gospodarz kwatery to Gburić, przewodnik turystyczny to Tumanić, zwolennik prawicy to PiSić, choć chorwacki policjant to przeważnie i niestety Placić.
Jestem w stanie mieszkańcom tej byłej republiki nieodżałowanej Jugosławii wybaczyć ostrzał artyleryjski Mostaru, bo wojna miesza ludziom w głowach bardziej niż PiS. Mogę puścić w niepamięć Franjo Tudjmana do bólu zębów nacjonalistycznego przywódcę, ale nigdy nie wybaczę drożyzny jaka zapanowała nad Adriatykiem.
Nader często się bowiem zdarza, iż niezobowiązująca kolacja, szczególnie w Dubrowniku, w wyniku wieńczącego ją rachunku bardziej przypomina ostatnią wieczerzę niż wakacyjne degustowanie smakowitych specjałów bałkańskiej kuchni.
Nie będę ukrywał, że część dotychczasowych i zdeklarowanych sympatyków kraju biało-czerwonej szachownicy z ulgą, a nawet zadowoleniem przyjęło zrównanie z ziemią Dubrownika przez Daeneris Targaryen w jednym z ostatnich odcinków „Gry o Tron”. Poza tym, Chorwacja OK.
